W Wieczerniku jest miejsce nie tylko dla uzależnionych. Uzdrowienie, które daje Jezus, dotyka też ich rodzin: poranionych niepokojem serc, wypowiedzianych w złości słów, zerwanych więzi, nieprawdziwych relacji.
Ponad 200 osób związanych z organizacją z całej Polski dziękowało w skrzatuskim sanktuarium za nadzieję i nowe życie. Karolina Pawłowska /Foto Gość
Ponad 200 osób z całego kraju przyjechało do Skrzatusza na pielgrzymkę wspólnoty Cenacolo. U stóp cudownej Piety składali swoje lęki, problemy, ale i radości z każdego, najmniejszego nawet kroku ku nowemu życiu.
Za wszystko…
Prosili, ale najczęściej dziękowali. – Za co? Za wszystko… − Wacław nie szafuje słowami. W tym krótkim wyznaniu mieszczą się nieprzespane noce, strach i ojcowska bezradność. I domowe awantury, i kłótnie z żoną. Przyjechali razem spod Nowego Sącza nie tylko po to, żeby chociaż na chwilę zobaczyć syna. – Od dwóch lat jest we wspólnocie. Widzimy zmiany, jakie w nim zachodzą. Wyraźniej widać te zewnętrzne, bo wewnętrzne to bardziej tajemnica między nim a Panem Bogiem. Zmiany zachodzą też w naszym domu, w rodzinie. Wszystko się uspokoiło – wyjaśniają swoją podróż niemal przez całą Polskę.
Dostępne jest 9% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.