Ze świętymi po sąsiedzku

Karolina Pawłowska

publikacja 01.11.2018 06:58

- Chcemy pokazać, że nasza wiara jest radosna. A przy okazji rozruszać okolicę. I nie ma lipy - mówi św. Tomasz z Akwinu, pokazując świeżo wygoloną tonsurę. Mieszkańcy niewielkiej parafii świętowali wigilię Wszystkich Świętych.

Ze świętymi po sąsiedzku W Śmiechowie nie tylko najmłodsi chcą brać przykład ze świętych Karolina Pawłowska /Foto Gość

I to nie tylko ci najmłodsi. Organizatorom pierwszego w Śmiechowie Balu Wszystkich Świętych do zabawy udało się też przekonać dorosłych. Sami bez wahania i z dużym dystansem do siebie dali sąsiadom przykład.

- Proboszcz tylko na mnie spojrzał i do razu powiedział: Tomasz z Akwinu - Jacek Bujny wskazuje na swą imponującą posturę. Do sprawy podszedł bardzo poważnie i… sprawił sobie tonsurę.

Dla złotolokiego Archanioła Michała niektóre drzwi na plebanii są za wąskie. Skrzydła ledwie się mieszczą.

- Piórka bio-eko, z własnego chowu - reklamuje przyczepione do ramion anielskie atrybuty Emil Andrzejewski.

Ich żony, Matka Teresa i skrywająca pod habitem gustowne trampki s. Faustyna, tłumaczą skąd wziął się pomysł na bal.

- Moda na Halloween i bieganie w przebraniu potworów dociera i na wieś. Holy Wins to alternatywa dla dzieci - mówi Monika Andrzejewska.

- A przez dzieci chcielibyśmy dotrzeć i do dorosłych - dodaje Ania Bujna.

To ekipa parafialnej Caritas śmiechowskiej parafii, która wpadła na pomysł, że w tym roku listopadowe święto można uczcić inaczej niż dotychczas. 

- Chcemy pokazać, że nasza wiara jest radosna. A przy okazji rozruszać okolicę - mówi Akwinata.

Do balu przygotowywali się starannie. Ręcznie robione dekoracje, specjalnie szyte stroje, upieczone ciasta i jeszcze moc atrakcji, dzięki pozyskanym z okolicy sponsorom. I choć jeszcze rano bali się o balową frekwencję, ta przerosła ich oczekiwania.

Na śmiechowskiej plebanii w tańcu osypywał się złoty pył z aureol i leciały pióra z anielskich skrzydeł. Bal zintegrował niewielką społeczność parafialną. I nie tylko najmłodsi chcą naśladować świętych. 

- To naprawdę świetny pomysł. Sam jestem zaskoczony, że tak dobrze możemy się bawić  – chwali imprezę Henryk Pietruszyński, tata św. Kingi. Skrzydła u ramion i czapka listonosza na głowie nie pozostawiają wątpliwości: to Archanioł Gabriel. - Z pomocą patrona chciałbym dostarczać same dobre wiadomości – śmieje się miejscowy listonosz.

Balowe szaleństwo na plebanii poprzedziła Msza św. W ławkach parafialnego kościoła zasiadła cała rzesza wyniesionych na ołtarze, a św. Franciszek i św. Antoni służyli przy ołtarzu.

- Prawdziwie niebieska liturgia ze świętymi… parafianami - uśmiecha się ks. Wojciech Szulczewski. Dla śmiechowskiego proboszcza bal to budowanie prawdziwego przekazu o listopadowym święcie.

- Nasza tradycja przeżywania 1 listopada kieruje nasze myśli ku sprawom ostatecznym, jest bardziej refleksyjna. Ale to też bardzo radosne święto dla nas, bo i my dążymy do świętości - zauważa duszpasterz.  

- W przedbalowe przygotowania włączyła się szkoła: był apel o świętych, dzieci malowały postaci świętych i błogosławionych; o wyniesionych na ołtarze rozmawiało się też z pewnością w domach, choćby szykując strój dla siebie czy dziecka. Dzięki balowi udało się też dotrzeć z prawdą o świętości do zupełnie nowych środowisk - dodaje.