Co to znaczy być u siebie?

ks. Wojciech Parfianowicz ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 11.11.2018 13:16

Bp Edward Dajczak przewodniczył Mszy św. za Ojczyznę, która odbyła się na rynku staromiejskim w Koszalinie. Uczestniczyło w niej ponad tysiąc mieszkańców miasta oraz przedstawiciele władzy i służb mundurowych.

Co to znaczy być u siebie? Koszalin, 11 listopada. Bp Edward Dajczak przewodniczy Mszy św. za Ojczyznę ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

W homilii biskup podkreślił, że świadomość własnego pochodzenia jest ważna, jeśli człowiek chce zrozumieć samego siebie i to, kim jest. - Gdybyśmy żyli w innej części świata, nie bylibyśmy tacy, jacy jesteśmy. Człowiek nie staje się tym, kim jest, tylko sam z siebie. Pochodzimy z takiej, a nie innej rodziny, która jest niepowtarzalna w swoich cechach osobowych, w swojej kulturze, wierze czy niewierze. Jesteśmy też z konkretnego narodu. I to dlatego jesteśmy tacy, a nie inni, ze wszystkim, co w nas szlachetne i piękne, ale także z tym wszystkim, co nie jest dla nas łatwe.

Mówiąc o świadomości własnych korzeni, biskup zwrócił uwagę na konieczność ich pielęgnowania, szczególnie w zglobalizowanym świecie, w którym często się o tym zapomina. Zwrócił uwagę choćby na rolę poznawania historii własnej ojczyzny. - Potrzebne jest nam dzisiaj spojrzenie przynajmniej w te 100 lat, które minęły. Niezależnie od wszystkich potknięć, błędów i grzechów, jest to jednak historia niezliczonej liczby wspaniałych, ofiarnych, oddających życie ludzi. Bez tego nie będziemy mieli korzeni i byle powiew zmieni nas, nasze myślenie, nasze życie i wartościowanie. Będziemy poddani każdej manipulacji i nie będziemy umieli odnaleźć prawdy. A ona jest jednym z fundamentów bycia człowiekiem. Jej poszukiwanie jest tą niezwykle istotną cechą człowieka, którą trzeba widzieć - mówił biskup.

Porównując ojczyznę do rodziny, biskup zaznaczył, że przynależność do niej nie może ograniczyć się tylko do samego faktu pochodzenia. - Trzeba być u siebie nie tylko w tym sensie, że tu się mieszka. Trzeba być u siebie tak, jak się jest w rodzinie, w której - mimo różnych problemów - pierwsza jest zawsze miłość. Wtedy wszyscy, którzy w tej rodzinie są, niezależnie od trudności, będą się o nią starać, nawet za cenę rezygnacji z osobistych ambicji i planów, po to, żeby ona była - wspanialej i piękniej.

W tym kontekście biskup zwrócił uwagę na rolę przebaczenia w budowaniu wspólnoty narodowej. - Bycie we wspólnocie wiąże się z ludzką serdecznością, dobrocią i miłosierdziem. Bez przebaczenia nie ma żadnej wspólnoty. Bez przebaczenia nie jesteśmy w stanie utrzymać żadnej więzi. - Łatwo jest powiedzieć: "Kocham Polskę" - stwierdził biskup, pytając, czy taka deklaracja oznacza również miłość w stosunku do wszystkich Polaków.

Wyjaśniając, dlaczego świętowanie 100. rocznicy odzyskania niepodległości warto rozpocząć od modlitwy i uczestnictwa w Mszy św., biskup powiedział: - Tutaj jest ofiara Jezusa Chrystusa. On nie namawiał innych do ofiary życia, tylko najpierw dał swoje. To najpierw Jego Krew się polała i w Nim cała krew Polaków przez wieki. Bo ta ojczyzna jest inspirowana od początku Nim i Jego Ewangelią, bo tak powstały jej fundamenty, bo tak wyglądają jej korzenie. Dlatego nie wolno nam świętować tylko ofiary i miłości tych, co szli przed nami. Wolność rozpoczyna się w sercach i głowach tych, którzy żyją teraz.

Odwołując się do historycznych wydarzeń, kiedy Polska utraciła niepodległość, biskup powiedział: - Byliśmy wtedy niemałym europejskim państwem. I tak straciliśmy coś w sobie, że przedstawiciele narodu głosowali za rozbiorami. Czasem tak bardzo wierzymy w większość. Aż za bardzo.

Na koniec homilii biskup wezwał uczestników Eucharystii do modlitwy za Polskę.