Oczekiwali go chorzy, starzy i konający

Katarzyna Matejek

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 48/2018

publikacja 29.11.2018 00:00

W Pile-Motylewie pożegnano zmarłego ks. kanonika Leonarda Zycha, towarzysza ludzi w drodze do Boga, ale też w cierpieniu, niepełnosprawności, odrzuceniu.

Na zamkniętej trumnie ks. Leonarda spoczęły symbole kapłańskiej służby: owinięty stułą mszał oraz kielich. Na zamkniętej trumnie ks. Leonarda spoczęły symbole kapłańskiej służby: owinięty stułą mszał oraz kielich.
Katarzyna Matejek /Foto Gość

35 lat kapłaństwa ks. Leonarda Zycha (ur. 25 lutego 1957 roku w Pile) zaowocowało licznymi dziełami miłosierdzia. Kapłan pełnił posługę proboszcza parafii w Pile-Motylewie, zarządzał wieloma placówkami Caritas, był dyrektorem Centrum Charytatywno-Opiekuńczego, założycielem Środowiskowego Domu Samopomocy, WTZ-ów w Pile i Leżenicy, sieci przedszkoli, Centrum Integracji Społecznej. Co roku z pomocy tych placówek korzystały setki dzieci, młodych i dorosłych, m.in. niepełnosprawnych, chorych, cierpiących i wykluczonych społecznie. Było to możliwe dzięki szerokiej współpracy ks. Zycha z przyjaciółmi z niemieckich organizacji społecznych. Lokalne środowiska doceniały jego działalność: w 2012 roku został Człowiekiem Roku w plebiscycie „Tygodnika Pilskiego”, a Szpital Specjalistyczny w Pile kilkakrotnie nagrodził go „Złotym sercem” za bezinteresownie niesioną pomoc.

Przez miłość

Troskę zmarłego kapłana o ludzi akcentował przewodniczący Mszy św. pogrzebowej bp Dajczak. – Miłość do najmniejszych jest tym największym, co na ziemi można uczynić – powiedział za słowami Ewangelii. – Przy tej trumnie, przy tym ciele słowa te piszą całą nadzieję na życie wieczne człowieka, który finał swojego ziemskiego życia poświęcił posłudze najuboższym w Pile. To były długie lata. A ostatnie miesiące to droga wielkiego cierpienia, po ludzku prawie niewyobrażalna.

Na zakończenie Mszy św. bp Dajczak zwrócił uwagę na rolę ludzi, którzy w ostatnich miesiącach otaczali ks. Zycha – m.in. lekarzy, kapłanów, w tym kolegów rocznikowych, kapelanów szpitala, a także salezjanów, którzy przez 9 miesięcy w zastępstwie chorego pełnili posługę w jego parafii.

Wymieniając pracowników Caritas, dzięki którym dzieła zainicjowane w Pile i Leżenicy przez ks. Zycha mogły trwać i się rozwijać, biskup Dajczak zaznaczył, że choć przeminął na tej ziemi człowiek, pozostawił po sobie niezwykły testament. – Wierzymy, że tam, u Boga, będzie nieustannie wstawiał się za tymi dziełami. On zaczął, on był pierwszy, on wzbudzał przez miłość dzieła, które będziemy tu kontynuować.

Dostępne jest 11% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.