Wniebogłosy

Karolina Pawłowska

|

Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 48/2018

publikacja 29.11.2018 00:00

Z powodzeniem przekonali koszalinian, że potrafią wykonywać gospel. Tym razem Koliber zaprosił do odkrywania śpiewu białego.

Agata Harz uczy, jak śpiewać naturalnie. Agata Harz uczy, jak śpiewać naturalnie.
Karolina Pawłowska /Foto Gość

Na autorskich warsztatach przekonuje, że śpiewanie nie jest takie trudne i wcale nie musi oznaczać zdobywania tradycyjnie rozumianych umiejętności śpiewaczych. – Zatraciliśmy zdolność śpiewu naturalnego, nie uczymy się tego w oczywisty sposób od rodziny, społeczności. A szkoda, bo muzyka to element budujący więzi. Na wsi śpiewali wszyscy, bo nikt nie myślał o tym jako o występie artystycznym. Śpiewało się do siebie nawzajem albo do siebie samego, żeby lżej było pracować – tłumaczy pieśniarka. Tym bardziej cieszy się z mody na ludowość. – Środowisko osób zainteresowanych kulturą in crudo jest ogromne. Kiedy zakładaliśmy Warszawski Dom Tańca na początku lat 90. XX wieku, byliśmy prekursorami, młodzieżą z miasta, która zainteresowała się niestylizowaną kulturą materialną i niematerialną. Wtedy było nas kilkanaście osób, dzisiaj na zabawy, koncerty, warsztaty przychodzi kilkaset osób – zauważa.

Dźwięki pomiędzy

Podczas ośmiu godzin zajęć warsztatowicze będą szukać swojego naturalnego głosu. Poznają też kilka pieśni z Lubelszczyzny, Podlasia czy Mazowsza. Nie wszystkie wymagają wydobywania z siebie imponujących dźwięków. – Ty i ja, ja i ty nic nie mamy roboty – intonuje półgłosem pani Agata. Monotonna melodia wciąga i hipnotyzuje. – Spróbujcie to najpierw powiedzieć swoim naturalnym głosem, a potem płynnie przejść do śpiewania – zachęca kursantów. Żeby uruchomić główny rezonator, zaleca pomruczeć jak kot. Kołysanka to doskonałe ćwiczenie na poszukanie swojego naturalnego głosu. Śpiewając dziecku, chodzi nam przecież o jego uśpienie, nie o występ. Robiąc glissando, śpiewacy odkrywają zupełnie nowe tony. – Muzyka tradycyjna jest w nieco innej skali niż ta, do której jest dzisiaj przyzwyczajone nasze ucho. Mamy tonację dur i moll, dźwięki z białych albo czarnych klawiszy, czyli strój utemperowany. Tymczasem muzyka tradycyjna plasuje się gdzieś pomiędzy nimi. Bazuje na dźwiękach nieutemperowanych, których nie można wydobyć z instrumentu. Możemy jednak z powodzeniem poszukać ich głosem – tłumaczy uczestnikom warsztatów.

Etnofitness

Dwadzieścioro śpiewaków z zapałem podjęło wyzwanie. – Zainteresowanie warsztatami przeszło moje oczekiwania. Kiedy ogłosiłem zapisy do grupy, miejsca skończyły się… w dwie godziny – cieszy się Robert Suszczak, prezes Fundacji Wspierania Edukacji i Kultury. Jednym z celów koszalińskiego Kolibra jest rozśpiewanie miasta. Z powodzeniem przekonali już koszalinian, że potrafią wykonywać gospel – owocem warsztatów jest grupa działająca przy CK 105. Teraz zaprosili do nauki śpiewu białym głosem. – Większość uczestników ma do czynienia ze śpiewem profesjonalnym lub półprofesjonalnym, śpiewa w chórach lub na scenie. Ale zapragnęli odkryć tę nową-starą technikę i wychodzi im to doskonale – śmieje się Robert. Dla profesjonalistów przestawienie się na naturalny śpiew bywa trudne zarówno fizycznie, jak i psychicznie. – Śpiew naturalny wymaga pozbycia się barier i blokad, które mamy w głowie – przyznaje Agata Harz. − Ta technika otwiera. Niektórzy takie warsztaty traktują jak psychoterapię. Zdarza się podsumowanie: lepsze to niż kozetka psychoterapeuty. A ja nazywam to… etnofitnessem – śmieje się prowadząca, zachęcając wszystkich do pośpiewania sobie.

Dostępne jest 17% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.