publikacja 23.12.2018 17:36
Nie brakuje obaw, że napięcie niesione przez trudne relacje rodzinne, problemy osobiste, politykę, zdominuje wieczór, na który czekamy cały rok. Bp Dajczak podpowiada, jak go spędzić po chrześcijańsku.
Bp Dajczak: Opłatek, który jest niepowtarzalny, zrodził się z duchowości chrześcijańskiej w Polsce i jest on przeżywany w wymiarze rodzinnym, nawet tam, gdzie wiara w Chrystusa została zmarginalizowana lub jej w ogóle nie ma. Henryk Przondziono /Foto Gość
Podczas przedświątecznego spotkania bp Edwarda Dajczaka z przedstawicielami regionalnych mediów dziennikarze zapytali biskupa, jak spędzić czas przy bożonarodzeniowym stole, by uniknąć podziałów, które - ze względu na emocje, jakie wzbudzają w rozmówcach poruszane tematy - dzielą ich, ranią, oddalają od siebie.
Pasterz diecezji polecił, by to, co wzbudza silne negatywne emocje, szczególnie rozpolitykowanie, zostawić za drzwiami.
- Najprościej rzecz ujmując: przy wieczerzy najlepiej jest rozmawiać o sobie nawzajem - stwierdził biskup. - Jeśli chodzi o politykowanie, to jesteśmy w tym rozkręceni ponad miarę i wykracza to już poza granice poprawnych relacji. Niektórych ludzi dzieli bowiem tak wiele, można powiedzieć niemal wszystko.
Biskup Dajczak przyznał, że tych napięć nie da się łatwo zredukować. A zarazem właśnie chrześcijańskie świętowanie Bożego Narodzenia może pomóc nam zobaczyć te sprawy w we właściwej perspektywie. Radził zatem, by czas wspólnego świętowania był koncentracją na konkretnym człowieku, na konkretnym życiu. - Byłoby bardzo dobrze, gdybyśmy w te dni pochylali się nad człowiekiem, nad szczęściem, nad świętowaniem.
Jeśli nawet zdarzą się trudne, przykre rozmowy, to zawsze jest jeszcze dobre wyjście: przebaczenie. - Ci, którzy patrzą Ewangelią, to jeśli nie mają innej motywacji, mają przebaczenie i pojednanie - wyjaśnia bp Dajczak. - To jest główny nurt. Bardzo często w życiu rodzinnym, i każdym innym, przebaczenie jest jedynym rozwiązaniem problemu. Bo nie mamy innego wyjścia. Jeśli ktoś nas dotknie, zrani, co możemy zrobić? Powiedzieć przepraszam. A druga osoba może odpowiedzieć przebaczeniem. Wtedy ten łamany opłatek ma inny wymiar. Wtedy nawet te podziały wewnątrzrodzinne powinny zamknąć się w tym stanięciu nawzajem przed sobą, spojrzeniu sobie w oczy, w serce, podzieleniu się tym pięknym białym chlebem, bo to może prowadzić ku czemuś, co jest rzeczywistym pojednaniem.
To właśnie gest łamania się opłatkiem - w polskiej tradycji w wigilijny wieczór powtarzany niemal przez wszystkich - w bezpośredni sposób służy pojednaniu.
- Jest w człowieku jakaś wewnętrzna predyspozycja, by w chwilach ważnych stawał razem z najbliższymi - stwierdził bp Dajczak. - Opłatek, który jest niepowtarzalny, zrodził się z duchowości chrześcijańskiej w Polsce i jest on przeżywany w wymiarze rodzinnym, nawet tam, gdzie wiara w Chrystusa została zmarginalizowana lub jej w ogóle nie ma. Także tradycyjna wieczerza wigilijna zbiera ludzi i zbliża ich do siebie. Są wtedy bardziej niż kiedykolwiek indziej skłonni do wyrażenia tego, co tworzy rodzinność: serdeczności, dobroci, zdolności do przebaczenia i pojednania, dawania siebie bardziej niż zazwyczaj.