Przyszła do nas tradycja

Katarzyna Matejek Katarzyna Matejek

publikacja 06.01.2019 19:03

Kołobrzeg wreszcie dołączył do ponad 750 miejscowości, przez które 6 stycznia przeszły Orszaki Trzech Króli. Mieszkańcy i kuracjusze chwalą inicjatywę.

Przyszła do nas tradycja Kołobrzeskimi ulicami przeszedł orszak, na który czekano w mieście od lat Katarzyna Matejek /Foto Gość

Kołobrzeżanie długie lata czekali na swój orszak. Trudu jego organizacji podjęło się stowarzyszenie Katolicka Inicjatywa Kulturalna we współpracy z parafią mariacką.

Włączyły się także grupy działające w parafii, siostry felicjanki, katecheci, a także miasto Kołobrzeg.

- Od lat zależało nam, żeby w Kołobrzegu odbył się Orszak Trzech Króli - powiedziała Katarzyna Pechman ze stowarzyszenia Katolicka Inicjatywa Kulturalna. - Zresztą nie tylko nam, także wielu innym ludziom, niektórzy nawet czasem dzwonili do nas, prosząc o zajęcie się tą sprawą. W tym roku wreszcie się to udało.

Obok walorów kulturowych czy turystycznych orszaku najważniejsza jest w nim, według K. Pechman, manifestacja wiary i poczucie wspólnoty. - Orszak sam w sobie niesie ogromną radość, spontaniczność. Nawiązuje do świąt Bożego Narodzenia, które mają rodzinny charakter. Ten bożonarodzeniowy akcent łączy ludzi, mimo podziałów, które istnieją, nawet w rodzinach. Dzięki temu łatwiej się razem idzie, to jest najważniejsze.

Obchody uroczystości Objawienia Pańskiego rozpoczęły się w bazylice Mszą św., której przewodniczył bp Krzysztof Zadarko. Na jej wstępie biskup zachęcił wiernych, by przyłączyli się do Trzech Mędrców, którzy idąc za mądrością swojego umysłu, odczytali, że w malutkim Dzieciątku Jezus pojawił się Bóg na świecie. Na rozesłanie zaś namawiał do radosnego głoszenia wieści, że Chrystus jest dany nie tylko narodowi wybranemu, ale wszystkim narodom na świecie. - Ten orszak nie jest manifestacją czy przemarszem, ale naszą formą religijnego przeżycia święta Objawienia Pańskiego - podkreślił.

Biskup podjął również wątek tragedii w koszalińskim escape roomie, zaznaczając, że kontekst Trzech Króli, czyli zmierzania do celu, daje nadzieję bliskim ofiarom nieszczęśliwego pożaru i ociera ich łzy.

Po Eucharystii uformował się przed katedrą pierwszy kołobrzeski orszak. Na ratuszowy dziedziniec poprowadzili go Trzej Królowie na koniach. Ich barwy, symbolizujące kontynenty - Europę, Azję i Afrykę - przybrali przedstawiciele odpowiednich parafii, akcentując je strojem lub koroną. Takich tekturowych koron rozdano przed wyruszeniem 1200.

W oprawę muzyczną i artystyczną włączyły się dzieci z parafialnej scholi Kołobrzeskie Nutki oraz młodzież z SP 1. Ci starsi odegrali scenę zwiastowania na ratuszowym dziedzińcu, gdzie wcześniej przywitała świętujących Objawienie Pańskie prezydent miasta Anna Mieczkowska. Biskup Zadarko podkreślił tu znaczenie ratusza jako miejsca, w którym ludzie postanawiają służyć wspólnocie. Jak dodał, tradycja sytuowania orszakowych stacji przy ratuszach jest odzwierciedleniem tego, że w Betlejem to władza - w osobie Trzech Króli - przyszła z pokłonem do Dzieciątka Jezusa. - Także my wpisujemy się w ten wielki krąg ludzi, którzy od tamtej pory wędrują do Jezusa - stwierdził.

Orszak zakończył się pokłonem Trzech Króli na scenie plenerowej Regionalnego Centrum Kultury. Tu biskup odczytał stosowny fragment Ewangelii oraz pobłogosławił zebranych.

Ks. Andrzej Pawłowski, proboszcz parafii Mariackiej, podkreślił, że marsz jest nie tylko inicjatywą ogólnokołobrzeską, do której włączyły się wszystkie miejskie parafie, ale także propozycją dla kuracjuszy. - W wielu miastach orszaki odbywają się od lat z wielkim powodzeniem, dlatego zależało nam, żeby odbyło się to także u nas, w Kołobrzegu - powiedział, zaznaczając, że głosy upominające się o orszak słyszał od dawna. - Najpiękniejszym świadectwem, jak bardzo ludzie na to czekali, jest to, że dziś, pomimo niesprzyjającej pogody, deszczu i deszczu ze śniegiem, tak wielu przyszło i wzięło udział w tym orszaku. Kwestia przyszłorocznego marszu nie podlega żadnej dyskusji.

Piotr Pasikowski, który założył na głowę zieloną koronę, przyznaje, że długie lata naczekał się na pierwszy kołobrzeski orszak. - Od kilku lat podejmowane były próby organizacji, ale ostateczne udało się to spiąć dopiero w zeszłym roku, w październiku było już pewne, że ten orszak się wreszcie odbędzie - powiedział zadowolony. - To dobrze, że ta tradycja do nas przyszła, tym bardziej, że nasze województwo pod względem religijności jest dość skostniałe. Wracają pewne tradycje, podpatrujemy, jak to się dzieje w innych miastach i w końcu jest też u nas. To dobrze, bo jest to sposób przeżywania naszej wiary.

Z zaproszenia na kołobrzeskie święto skorzystali również kuracjusze, na przykład małżonkowie Jadwiga i Stanisław spod Wałcza. Podobnie pani Zofia, która przybyła do kołobrzeskiego sanatorium z Sandomierza, skąd doskonale zna orszakową tradycję i uważa, że warto taki trud podejmować. - Dzięki takim inicjatywom ludzie się integrują, dzieci mają frajdę - powiedziała. Według pani Zofii na orszaku, choć jest on wydarzeniem religijnym, "wszystko jest dozwolone" - i śpiewy, i okrzyki, i taniec.