Wiara, czyli przygoda, którą warto przeżyć

Katarzyna Matejek / ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 06.01.2019 22:47

W zmieniającym się świecie nie wystarczy wiedzieć, że Bóg istnieje. Nasza wiara ma być duchową przygodą, polegającą na poszukiwaniu i odkrywaniu Boga - mówił bp Krzysztof Włodarczyk, który uczestniczył w Orszaku Trzech Króli w Słupsku.

Wiara, czyli przygoda, którą warto przeżyć W słupskim orszaku nie brakowało postaci z ludowych jasełek: turonia, archanioła, diabła. Był także przebierany wielbłąd (więcej zdjęć w galerii pod tekstem) Arkadiusz Górmiński

Słupski Orszak Trzech Króli odbył się już po raz piąty. Mieszkańcy miasta chętnie w nim uczestniczą, bez względu na pogodę. Całe rodziny nie tylko wkładają na głowy zdobione korony, ale ubierają specjalnie na tę okazję przygotowane stroje. - Potok koronowanych głów, idąc tłumnie ulicami, robił nie lada wrażenie - relacjonuje pani Barbara ze Wspólnoty Św. Krzysztofa. Wspólnota ta, należąca do Szkoły Nowej Ewangelizacji, była współorganizatorem orszaku.

Jak podaje pani Barbara, każdego roku liczba uczestników orszaku wzrasta i tak było również w tym roku.

Uroczystość rozpoczęła się w kościele pw. św. Maksymiliana Kolbego Mszą św., której przewodniczył bp Krzysztof Włodarczyk.

W homilii, nawiązując do wędrówki Mędrców za gwiazdą w poszukiwaniu mającego się narodzić króla, biskup mówił m.in. o wierze, która jest swego rodzaju fascynującą wędrówką.

- Są ludzie, których coś ciągnie w wysokie i niedostępne góry. Są tacy, którzy wsiadają w samochód lub pociąg i jadą w nieznane. Innych pociągają nieodkryte tereny i pustynie. Są tacy, którzy spływają niedostępnymi rzekami lub w łodzi płyną na bezludne wyspy. Nawet dzieci pociąga tajemniczość zakamarków ogrodu czy zarośli przy domu lub osiedlu. Dlaczego ci ludzie to robią? Dlaczego narażają się nieraz na niebezpieczeństwa, tracą czas i pieniądze, by płynąć czy jechać tam, gdzie jeszcze nikogo nie było? Dlaczego płacą 20 milionów dolarów za to, żeby wylecieć na orbitę okołoziemską i popatrzeć na zapierający dech w piersiach widok naszej planety z kosmosu? To smak przygody - powiedział biskup.

- Nie inaczej możemy popatrzeć dziś na Mędrców ze Wschodu, którzy nie bacząc na trudności i przeszkody, wyruszyli, by dowiedzieć się, jakie jest znaczenie gwiazdy, którą odkryli na niebie. Przełóżmy to wydarzenie, przygodę życia trzech Mędrców, na naszą wiarę w Jezusa. Wiara więc, ze strony człowieka, jest trójstopniowa. Pierwszy stopień, to: wierzę że Bóg jest. Można go porównać do człowieka, który wie, że są jeszcze takie miejsca, które warto by odkryć, góry, które można by zdobyć, wyspy, na których warto by zamieszkać, ale tylko wie i na tym koniec. Nie jest poszukiwaczem przygód. Drugi stopień wiary, to: ufam Bogu, wierzę mu i oddaję Mu siebie. To człowiek, który tęskni za przygodą, bardzo by chciał udać się w nieznane miejsca, poznać kraje, w których nie był. Słyszał o tym, czytał książki, oglądał filmy, ale jest poszukiwaczem przygód, pozostając we własnym domu. Trzeci stopień wiary, to: pójście za Chrystusem i z Nim. To człowiek, który wyrusza na spotkanie z przygodą, któremu nie wystarczą książki przygodowe, rekwizyty podróżne czy jakieś oryginalne gadżety. Idzie, bo pociąga go smak przygody. Chce na żywo uczestniczyć w tej przygodzie - mówił biskup

Konkretyzując, biskup powiedział: - Człowiek wierzący nie może ignorować rodzących się w nim pytań. Nie może przed nimi kapitulować. Musi odczytywać Boże wezwanie: "Pójdź za Mną" wciąż na nowo. W zmieniającym się świecie nie wystarczy wiedzieć, że Bóg istnieje. Nasza wiara ma być duchową przygodą polegającą na poszukiwaniu i odkrywaniu Boga. Największą radością człowieka jest spotkanie z Jezusem Chrystusem, Bogiem-Człowiekiem. Wiara może być piękną przygodą, która wiedzie nas na spotkanie z Bogiem.

Po Eucharystii, opodal symbolicznej gospody przy kościele, na czele orszaku stanęli na koniach Trzej Królowie, którzy poprowadzili rozśpiewany korowód przed ratusz. Tam rozegrała się scena „W pałacu króla Heroda”, a przy kolejnej stacji - w stajence - zacni przybysze z Europy, Azji i Afryki oddali pokłon Dzieciątku Jezus i Świętej Rodzinie.

Na zakończenie słupskich uroczystości biskup Włodarczyk złożył obecnym życzenia oraz podziękował im za świadectwo wiary, jakie złożyli tego dnia wobec innych mieszkańców miasta. Zachęcił, by to świadectwo kontynuować w codziennym życiu - poprzez otwartość na drugiego człowieka.

Łącząc się w bólu z ofiarami tragicznego wypadku w Koszalinie, w wyniku którego w pożarze zginęło pięć nastolatek, zgromadzeni odmówili modlitwę w intencji zmarłych i ich bliskich. Tegoroczną uroczystość Objawienia Pańskiego uświetnił występ Krzysztofa Kiepuszewskiego, który zaśpiewał napisaną specjalnie na tę okazję kolędę. Pomimo śniegu mieszkańców Słupska nie trzeba było namawiać do wspólnego kolędowania i wraz z zespołem Yam Kinneret długo śpiewali na chwałę nowo narodzonemu. Kto chciał, mógł sobie zrobić zdjęcia z Trzema Królami.