Z nadzieją, choć w cieniu tragedii

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 06.01.2019 23:05

Mieszkańcy Piły po raz trzeci wyszli na ulicę, żeby ogłosić swoją radość z przyjścia na świat Zbawiciela. Pamiętali jednak o żałobie, która okryła drugi koniec diecezji.

Z nadzieją, choć w cieniu tragedii Anielski głos z wysokości zachęcał pilan do wspólnego kolędowania Karolina Pawłowska /Foto Gość

Pilanie licznie odpowiedzieli na zaproszenie, by swoją wiarę zamanifestować na ulicy.

- Orszak wpisał się w serca pilan, fakty świadczą o tym najlepiej. Żeby zgromadzić taką ilość ludzi, potrzeba oczywiście zaangażowania wielu osób: od władz miejskich, przez katechetów i księży, ale widać, że to zaproszenie trafiło na podatny grunt. Z każdym rokiem jest coraz więcej rodzin chcących się radować tym najstarszym chrześcijańskim świętem. A także jest to swoista ewangelizacja, bo przybliżamy prawdę o tym, dlaczego idziemy, z Kim idziemy i dokąd zmierzamy - mówi ks. Ryszard Ryngwelski, pilski dziekan.

Współorganizatorka wydarzenia, siostra Maria Bihun, przyznaje, że w obliczu tragicznej śmierci nastolatek z Koszalina, święto objawia nam nowo narodzonego Jezusa jako Pana życia.

- Chrystus nadał sens całemu ludzkiemu życiu. W tajemnicy Wcielenia objawia nam się jako król życia, bo pokonuje śmierć. Przyszedł po to, żeby przeprowadzić nas przez cień śmierci. Mamy pewność, że ofiary i ich rodziny, które dotknął krzyż, dotknęło też Jego zmartwychwstanie. W jedności z nimi dajemy świadectwo wiary,  bo tylko Bóg zna odpowiedzi na nasze najtrudniejsze pytania – rozważa salezjanka.

Orszak w Pile odbył się po raz trzeci.