W koszalińskim pokoju zagadek zginęło w pożarze pięć nastolatek. Miasto pogrążyło się w żałobie, odwołano Orszak Trzech Króli, ludzie gromadzą się na modlitwie i niosą pomoc poszkodowanym rodzinom.
Dokładnie dwie doby po tragedii mieszkańcy stanęli w miejscu, gdzie Amelka, Gosia, Julka, Karolina i Wiktoria skończyły swoją drogę.
Ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość
W piątek 4 stycznia w koszalińskim escape roomie (czyli pokoju zabaw, z którego można się wydostać po rozwiązaniu zagadki) doszło do pożaru. Niestety, w tym czasie znajdowali się tam uczestnicy gry – pięć nastolatek, które poniosły śmierć w wyniku zaczadzenia. Był tam również młody mężczyzna, który został poważnie poparzony i przebywa w szpitalu.
Przyczyną pożaru był wyciek gazu z butli stanowiącej element ogrzewania lokalu. Eksperci wykazali ponadto szereg innych nieprawidłowości. Tragedia błyskawicznie odbiła się głośnym echem w całej Polsce i na świecie. Na polecenie Joachima Brudzińskiego, szefa MSWiA, Państwowa Straż Pożarna rozpoczęła kontrole przeciwpożarowe w tego typu lokalach w całym kraju.
Dostępne jest 18% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.