Żeby wygrać trzeba walczyć. Finał Ligi Ministranckiej

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 30.03.2019 18:41

Takiego finału jeszcze nie było. Wśród najstarszych najlepszą drużyną okazała się reprezentacji Róży Wielkiej. W dwóch młodszych nie było mocnych na ministrantów z Bornego Sulinowa.

Żeby wygrać trzeba walczyć. Finał Ligi Ministranckiej Najlepsze ministranckie drużyny piłkarskie spotkały się na finale w Kołobrzegu. Karolina Pawłowska /Foto Gość

Nie brakowało emocji, sportowej złości, szalonej radości i gorzkich łez porażki podczas rozgrywanego w Kołobrzegu finału Ligi Ministranckiej. Na boisku gościnnej Szkoły Podstawowej nr 6 zmierzyły się najlepsi piłkarze wśród ministrantów z całej diecezji.

Zacięta walka toczyła się do samego końca.

W kategorii ministrantów młodszych o tym, komu przypadnie trzecie miejsce zdecydować musiały rzuty karne. Te okazały się szczęśliwsze dla ministrantów z Tuczna, którzy pokonali debiutującą w finałach reprezentację koszalińskiego Ducha Świętego.  

- Nie jest źle. Doszliśmy daleko, jeszcze nigdy nie byliśmy w finale. Mamy za sobą sporo zwycięstw, więc nie możemy się załamywać. Sztuką jest umieć przegrać i przyjąć porażkę, zobaczyć, jakie popełniliśmy błędy i wyciągnąć wnioski. Jak w życiu - przekonywał mocno rozczarowanych chłopców ks. Przemysław Gracek, choć nad emocjami trudno było zapanować. Z przegraną musieli się pogodzić także gospodarze. Mimo bardzo mocnego dopingu parafialnego reprezentacja kołobrzeskiego św. Wojciecha musiała ustąpić miejsca chłopcom z Bornego Sulinowa. Ubiegłoroczni wicemistrzowie w ładnym stylu sięgnęli w tym roku po tytuł mistrza diecezji.

Na borneńskich ministrantów nie było mocnych także w starszej kategorii wiekowej. Reprezentacja parafii św. Alberta obroniła tytuł mistrzowski, pokonując ministrantów katedralnych.

- Jest radość, jest wielka duma. Puchary są fajne, ale za nimi stoi ciężka praca. I to nie tylko na boisku. Znamy się z chłopakami przede wszystkim z kościoła, sprzed ołtarza, ale też ze zwykłej codzienności: ze szkoły, z treningów, z bycia razem. Nie rozdzielamy naszej wspólnej modlitwy od tego, co dzieje się poza nią - zdradza receptę na sukces ks. Patryk Wojcieszak, opiekun ministrantów z Bornego Sulinowa.

O trzecie miejsce walczyły dwie parafie Wniebowzięcia NMP: z Łubowa i Sławna. Pojedynek był zacięty, padło w nim łącznie aż 10 goli: 6 z nich na korzyść ministrantów sławieńskich.

W najstarszej kategorii zwycięstwo, po kilkuletnich próbach stanięcia na najwyższym stopniu podium, wywalczyli ministranci z Róży Wielkiej. Tuż za nimi znalazła się salezjańska drużyna z pilskiej parafii św. Jana Bosko przed ministrantami z Najświętszego Serca Pana Jezusa w Białogardzie i reprezentacją Jastrowia, która oddała punkty walkowerem.

- Żeby wygrać trzeba walczyć. Życzę wam, żebyście w swoim życiu duchowym toczyli równie zwycięskie walki - mówił bp Krzysztof Włodarczyk, gratulując zawodnikom i trenerom.