Spojrzeć Jezusowi w oczy, usłyszeć wściekłość tłumu. Spektakl ewangelizacyjny

Katarzyna Matejek Katarzyna Matejek

publikacja 07.04.2019 20:33

Na dwie godziny widzowie zostali wciągnięci w sam środek wydarzeń sprzed 2 tys. lat. W Koszalinie odbył się spektakl Stowarzyszenia "Sztukmisja".

Spojrzeć Jezusowi w oczy, usłyszeć wściekłość tłumu. Spektakl ewangelizacyjny Aktorzy "Sztukmisji" odgrywali ewangeliczne sceny swobodnie poruszając się między widzami. Adam Kryszyłowicz

W auli szkoły katolickiej 6 i 7 kwietnia odbył się spektakl "Słowo stało się ciałem i zamieszkało w sąsiedztwie" w wykonaniu aktorów Stowarzyszenia "Sztukmisja" z Wisły. Inicjatorem wydarzenia była koszalińska Szkoła Życia Chrześcijańskiego i Ewangelizacji Świętej Maryi z Nazaretu Matki Kościoła. Każde z przedstawień obejrzało 80 osób.

Spektakl w reżyserii Kathleen Ann Thompson opowiada historię Jezusa od chrztu w Jordanie po wniebowstąpienie, lecz czyni to w nietypowy sposób: brak tu podziału na scenę i widownię. Widzowie uczestniczą bezpośrednio w akcji – przebywają blisko Jezusa, apostołów i uczonych w Piśmie, tworzą tłum.

– To nie jest obserwowanie sceny gdzieś z krzesła. To się dzieje wokół  ciebie, blisko. Z tej perspektywy inaczej patrzysz na Jezusa, reakcje tłumu czy rozterki Judasza – mówi Adam Kryszyłowicz, lider koszalińskiej Szkoły Maryi. – To niesamowite, bo gdy Jezus wypowiada teksty znane z Ewangelii, jest tak blisko, że zagląda ci w oczy. Czujesz, jakby mówił to konkretnie do ciebie, jesteś z Nim tam, 2 tys. lat temu.

Spektakl wykorzystuje interakcję aktor – widz, by pokazać, jak niełatwo od razu zobaczyć w Jezusie Syna Bożego, jak bardzo przeszkadza w tym tłum. – Niby słyszysz Jezusa, ale twoją uwagę przykuwa rwetes. Łapiesz się na tym, że, tak jak w życiu, bardziej poddajesz się temu, co hałaśliwe, zamiast słuchać tego, co niesie spokój – relacjonuje A. Kryszyłowicz. – Sam się sobie dziwiłem: czemu nie patrzę na Jezusa, czemu Go nie słucham? Gdy słyszałem reakcje tłumu, wyzwiska, złe opinie o Nim, to zacząłem się zastanawiać: a jak ja bym się zachował?

Dla wielu widzów spektakl, który wzbudził w nich silne emocje, to przyczynek do dalszej medytacji. – Ludzie mieli łzy w oczach, widać było, jak mocno to ich poruszyło, mówili, że muszą to przetrawić na spokojnie, już w domu – dodaje A. Kryszyłowicz.