Zanim przyjedzie karetka. Szczecinecka Akademia Ratownictwa

Katarzyna Matejek Katarzyna Matejek

publikacja 11.04.2019 10:48

30 uciśnięć, 2 wdechy - to nie zmienia się od lat. Zmienia się jednak to, że coraz więcej Polaków o tym wie, m.in. za sprawą Szczecineckiej Akademii Ratownictwa.

Zanim przyjedzie karetka. Szczecinecka Akademia Ratownictwa Odchyl głowę fantomu, uciskaj mocniej - instruuje ćwiczących M. Grzegorski. Katarzyna Matejek /Foto Gość

Jeszcze dekadę temu w Szczecinku niewielu potrafiło udzielać pierwszej pomocy. Dziś po ulicach miasta chodzi kilka tysięcy przeszkolonych w tym kierunku osób. Niektórzy wykorzystali swoją wiedzę w praktyce. Umiejętności resuscytacji uczą ich zapaleńcy ze Szczecineckiej Akademii Ratownictwa.

Treningi odbywają się w siedzibie akademii, w budynku SAPiK-u. Ratownicy otwierają drzwi dla wszystkich, ale ich grupą docelową są dzieci i młodzież, ponieważ ich najłatwiej nauczyć ratowania. - Ludzie dorośli nie chcą udzielać pomocy, bo boją się, że zrobią coś źle, pogorszą sytuację, a także, że będą oceniani przez osoby postronne - mówi Marek Grzegorski, szef SAR, ratownik medyczny w szpitalu oraz instruktor na Akademii Pomorskiej w Słupsku. - To jednak bardzo ważne, by jak najwięcej osób umiało pomóc osobie nieprzytomnej zanim przyjedzie karetka. W przeciwnym razie jej szanse na przeżycie maleją. To się przekłada na poprawę bezpieczeństwa w regionie.

Prócz zajęć teoretycznych i praktycznych z pomocą mieszkańcom Szczecinka przychodzi również technika. W styczniu w Centrum Konferencyjnym Zamek, dzięki wsparciu PZU, SAR zainstalowała pierwszy w mieście automatyczny defibrylator zewnętrzny, zwiększający szanse na przeżycie o 80 proc. Mieszkańcy poznają działanie "groźnie" wyglądającego urządzenia pod okiem ratowników w ramach projektu „Misja Życie”. Akcja potrwa do października.

Dla dzieci zaś otwarto Akademię Małego Medyka. Zwłaszcza tych małych ratowników lubi szkolić pedagog Magdalena Kozłowska, prezes Stowarzyszenia Społecznej Inicjatywy Młodzieży. Najpierw wciąga ich w zabawę bandażowania i zapamiętywania numerów alarmowych, potem uczy podstaw resuscytacji na fantomie.

- Działania akademii powodują, że mieszkańcy coraz lepiej znają temat pierwszej pomocy i chętniej się jej uczą - mówi M. Kozłowska. - Ludzie, którzy przeszli takie szkolenie, wiedzą, co należy robić, nie przeraża ich realna sytuacja zagrożenia czyjegoś życia. Są w stanie pomóc.