Jesteśmy im to winni. Marsz Pamięci o lotnikach

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 13.04.2019 16:40

Trzykilometrowym marszem pamięci ze stacji w Podborsku na miejsce dawnego obozu jenieckiego Stalag Lutf IV upamiętniono bohaterskich lotników walczących podczas II wojny światowej.

Jesteśmy im to winni. Marsz Pamięci o lotnikach Marsz pamięci rozpoczął się na podborskiej stacji kolejowej. Karolina Pawłowska /Foto Gość

 

W tym roku uroczystości rozpoczęły się w Podborsku. Na tej niewielkiej stacji kolejowej zaczynała się gehenna blisko 10 tys. lotników, którzy trafili do Stalagu Luft IV.

- To symboliczne miejsce, początek jenieckiej drogi w obie strony. Na tę stację przyjeżdżały pierwsze transporty, tu na początku 1945 r. rozpoczęła się ewakuacja nazwana marszem śmierci – mówi Paweł Urbaniak, członek Bałtyckiego Stowarzyszenia Miłośników Historii „Perun”, który od lat zabiega o pamięć dla lotników.

- Organizujemy te uroczystości dla wszystkich, dla których przeszłość nie jest obojętna, ale też i po to, by kiedykolwiek taka historia się powtórzyła – dodaje.

Stalag Luft IV Gross Tychow założony został w kwietniu 1944 r. jako filia obozu jenieckiego w Żaganiu. W szczytowym momencie przebywało tu nawet 9,5 tys. jeńców. Obóz był przeznaczony dla lotników zestrzelonych podczas działań nad Europą. W styczniu i lutym 1945 r. Niemcy rozpoczęli ewakuację obozu. Podczas zimowej wędrówki w głąb Trzeciej Rzeszy zginęło minimum 1500 osób. W niecałe trzy miesiące pokonali prawie 1000 km, w ciężkich, zimowych warunkach, przy temperaturze minus 15 stopni, bez zimowej odzieży. Wielu z nich nie przeżyło tego marszu z powodu głodu, wycieńczenia, chorób.

 

Jesteśmy im to winni. Marsz Pamięci o lotnikach   Obelisk w miejscu, w którym rozpoczynał się gehenna lotników. Karolina Pawłowska /Foto Gość

 

Ci, którzy przeżyli, nazwali go marszem śmierci. Jednym z nich był Jan Mikszo, pilot RAF.

- Kiedy wrócił z obozu, w pierwszych latach niewiele mówił, bo nie był to bezpieczny temat. Potem jednak wielokrotnie opowiadał mi o swoich obozowych przeżyciach. Przyjeżdżaliśmy też tutaj razem, nie było jeszcze tak wysokich drzew. Nadal czuję potrzebę, żeby przyjechać tu od czasu do czasu, wspominać epizody, o których opowiadał mi ojciec – mówi Krzysztof Miksza, syn lotnika.

Pan Krzysztof ma świadomość, że przywoływanie pamięci o ojcu, to również opowiadanie o innych bohaterskich lotnikach walczących nad Europą. 

- Bycie w takich miejscach, opowiadanie o nich, to obowiązek naszego pokolenia. Jesteśmy im winni pamięć – dodaje.

Po złożeniu kwiatów pod pomnikiem na podborskiej stacji, uczestnicy uroczystości przeszli w blisko trzykilometrowym marszu na teren dawnego obozu. Tam, przy monumencie upamiętniającym lotników, odbył się apel pamięci, złożono kwiaty i zapalono znicze. Uroczystościom towarzyszyła wystawa o Stalagu Luft IV przygotowana przez Muzeum Oręża Polskiego oraz otwarcie sezonu turystycznego w pobliskim Muzeum Zimnej Wojny w Podborsku.