Akcja "Jedno dziecko, jedno drzewo". W koszalińskim lesie posadzono 2 tys. drzew.

Katarzyna Matejek Katarzyna Matejek

publikacja 13.04.2019 17:47

Po raz siódmy mieszkańcy Koszalina wybrali się na leśny ugór, by obsadzić go klonami, lipami, sosnami. Dołączyli do nich rodzice, którzy sadzonkami dębów upamiętnili najmłodszych obywateli miasta.

Akcja "Jedno dziecko, jedno drzewo". W koszalińskim lesie posadzono 2 tys. drzew. Najmłodszym w sadzeniu dębów pomagali leśnicy i rodzice. Katarzyna Matejek /Foto Gość

W polskich lasach sadzi się tysiąc drzew na minutę. Robią to leśnicy, lecz do niektórych nasadzeń zapraszają mieszkańców. 13 maja w Koszalinie odbyła się siódma edycja akcji „Zielony ślad”. Chętnych do sadzenia lasu pokoleń nie brakowało. Na tereny leśne osiedla Bukowe przyszło 150 osób, które zasadziły 2 tysiące drzewek.

Niektórzy z obecnych to uczestnicy pilotażowej akcji "Jedno dziecko, jedno drzewo", w ramach której rodzice z dziećmi urodzonymi w ostatnich trzech latach mogli zasadzić drzewo dla swego potomka, a także wpisać jego dane i krótkie przesłanie na listę, którą umieszczono w kapsule czasu i zakopano na… cały wiek.

Być może kapsuła zostanie odnaleziona przez leśników za 100 lat, w okresie rębności przyszłego lasu. – Ale wcześniej dzieci będą mogły tu przychodzić i patrzeć, jak ich las rośnie: szybko czy wolno. W tej akcji chodzi o to, by ludzie mogli spotkać się z leśnikami, porozmawiać o lesie, lepiej go poznać, bo las należy przecież do nas wszystkich. To bardzo wychowawcze i wiążące ludzi z nami, którzy o las dbamy – powiedział Tadeusz Lewandowski, nadleśniczy Nadleśnictwa Karnieszewice, o programie podpatrzonym w Holandii, a zaszczepionym w całej Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Szczecinku.

– Idea "lasu generacji" jest taka, by nowe roczniki zaczynały od tego, co na starcie życia najważniejsze: zabezpieczyły swoje przyszłe środowisko naturalne – wyjaśnia edukatorka nadleśnictwa Dagny Nowak-Staszewska. – Zapewne po tych stu latach nielicznym z dziś obecnych uda się przetrwać. Ale las po nich nadal będzie żył.

Idea spodobała się mieszkańcom, na leśny ugór przybyli rodzice z jedno- i dwulatkami, jak również z niemowlętami, nie bez trudu zaciągniętymi po bezdrożach w wózkach. Starsze pomagały w sadzeniu, przytrzymując umieszczaną w ziemi sadzonkę, za młodsze pracowali ich rodzice i rodzeństwo, wieńcząc zdarzenie pamiątkowym selfie z sadzonką dębu.

Imiona i nazwiska dzieci spoczęły w kapsule obok ogólnego przekazu akcji – jak ważna w 2019 roku była dla mieszkańców tych terenów idea zrównoważonego rozwoju.

W nowym lesie być może trudno będzie rozpoznać, które drzewo jest czyje, raczej chodzi o to, by uznać za swój cały ten obszar – odwiedzać go, obserwować żyjące tu rośliny i zwierzęta, poznawać. Nadleśnictwo planuje również akcję sadzenia drzew w miastach – Koszalinie i Sianowie i wówczas tamte sadzonki mają być podpisane danymi osób, które je zasadzą.

O tym, że można się związać z lasem, przekonała się 11–letnia Oliwia, która przed 4 laty zasadziła z dziadkiem w lesie swoją sosnę. Czasem latem, gdy było sucho, odwiedzała skrawek lasu koło Przytoku z butelką pełną wody i podlewała iglaka. Dziś przerósł ją i jest widoczny z daleka. – Pamiętam, że moje sosenka była taka mała – pokazuje dłońmi Oliwia. – Cieszę się, że ją zasadziłam.

Akcja "Jedno dziecko, jedno drzewo". W koszalińskim lesie posadzono 2 tys. drzew.   Oliwia z dziadkiem Sławkiem nie po raz pierwszy bierze udział w "Zielonym śladzie". Katarzyna Matejek /Foto Gość

Tak zaszczepiona pasja procentuje. Dziadek Oliwii, Sławomir Nagrabecki, mimo że jest leśnikiem z zawodu, przyznaje, że obecnie to nie on, lecz wnuczka jest inspiratorem udziału w leśnych akcjach. – Przejęła pałeczkę. Nie wyobraża sobie, by nas tu zabrakło – stwierdza z dumą.

Leśnik boleje zarazem, że edukacja szkolna, szczególnie lekcje przyrody, za bardzo opiera się na zajęciach w budynkach. – Czymś zupełnie innym jest lekcja przyrody w terenie. To jest to, z czego pedagodzy powinni korzystać częściej – stwierdził.

Oliwka rozgląda się po tłumie osób z łopatami chętnych do sadzenia drzew. Znajomych ze szkoły nie widzi. Zauważa, że przydałoby się namówić na kolejny "Leśny ślad" więcej jej rówieśników. – W każdej chwili mogę zacząć - mówi z przekonaniem.

Jak podsumowuje nadleśniczy, prócz akcji zalesiania karnieszewiccy leśnicy popularyzują swoją dziedzinę także poprzez zajęcia dydaktyczne, ogrody botaniczne, akcje tematyczne (np. o pszczołach i roślinach trujących).

To ma znaczenie zwłaszcza przy takim dużym mieście jak Koszalin, gdzie coraz więcej osób korzysta z uroków lasu. Mieszkańców zachęcają do tego wydzielone ścieżki, infrastruktura, imprezy plenerowe.

– Ludzi jest dużo więcej w lesie niż jeszcze 10 lat temu – zauważa T. Lewandowski. – I to nas cieszy, tym bardziej że las wciąż jest bardziej czysty od miasta. Jeśli ktoś śmieci w lesie, to raczej ci, którzy przez nasz teren tylko przejeżdżają. Natomiast mieszkańcy dbają o niego, zresztą mają świadomość, że będą chcieli tu wracać.