Grom z nieba pozbawił ich wszystkiego. Z pomocą pogorzelcom z Kępin

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 29.05.2019 20:30

To były sekundy, gdy czteropokoleniowa rodzina z Kępin straciła dach nad głową i dorobek całego życia. Mieszkańcy gminy i parafianie organizują pomoc, ale to kropla w morzu budowlanych potrzeb.

Grom z nieba pozbawił ich wszystkiego. Z pomocą pogorzelcom z Kępin Dom rodziny Wiśniewskich nie nadaje się do zamieszkania. To, czego nie strawił ogień, zniszczyła woda. OSP Polanów

Tydzień po tragedii pan Stefan patrzy na pogorzelisko już spokojnie. Ale serce dalej boli.

- Ja w tym domu od urodzenia mieszkam. To dorobek mojego życia, moich rodziców, a teraz syna i synowej – wzdycha ze smutkiem.

Razem z domem siedmioosobowa rodzina Wiśniewskich straciła też spokój ducha. A wszystko trwało raptem kilka sekund. W ten poniedziałek po południu nad regionem szalała burza i potężna ulewa. Wystarczyło jedno uderzenie pioruna, aby cały ich dobytek spłonął razem z niedawno co wyremontowanym domem.

- Szczęście w nieszczęściu, że to nie zdarzyło się w nocy. Wtedy najprawdopodobniej wszyscy byśmy zginęli – kiwa głową pan Stefan. Pokazując na stojący kilka metrów od domu słup wysokiego napięcia tłumaczy, co się wydarzyło tego felernego popołudnia.

- Znajomy wszystko widział. Uderzyło w słup, trzy odnogi były, zebrały się w kulę i trafiły w nasz komin. Huk był potężny. Syn obleciał cały dom wokoło, ale nic złego nie widział. Sięgnął po klapę ze schodami na strych, a tam już wszystko w ogniu było – opowiada.

Grom z nieba pozbawił ich wszystkiego. Z pomocą pogorzelcom z Kępin   - To był dorobek życia trzech pokoleń - mówi Stefan Wiśniewski. Karolina Pawłowska /Foto Gość

Pan Stefan i pani Halina, syn i synowa razem z dwójką małych dzieci oraz 93-letnia seniorka rodziny zostali bez dachu nad głową. Otrzymali tymczasowe lokum w Żydowie, pan Stefan w przyczepie campingowej trwa na posterunku obok wypalonego domu.

Budynek nie nadaje się do zamieszkania. To, czego nie strawił ogień, zniszczyła woda. Poszkodowani  pozostają pod opieką Gminy Polanów i Miejsko–Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej w Polanowie, jednak wsparcie z ramienia instytucji jest kroplą w morzu potrzeb. 

Rodzina na drugim końcu swojej posesji zamierza postawić nowy dom. Na to jednak potrzeba funduszy, których brakuje. Z pomocą ruszyli sąsiedzi, nie tylko z malutkich Kępin, ale także mieszkańcy gminu Polanów oraz cała wspólnota parafialna z Żydowa.

- W takiej sytuacji, gdy człowiek traci wszystko, wszelka pomoc jest ważna. Najbardziej teraz potrzeba domu dla tej rodziny, ale w takiej sytuacji ważne jest także poczucie, że nie zostało się w tym nieszczęściu samemu. Po to także jest wspólnota parafialna – przyznaje ks. Tomasz Rembelski. Parafia uruchomiła specjalne subkonto, na które można wpłacać ofiary na rzecz pogorzelców.

- W tej chwili jest na nim 8,5 tys. zł, z czego 2 tys. od razu przekazała parafialna Caritas. Na najbliższą niedzielę zaplanowaliśmy zbiórkę do puszek. Dostałem też zapewnienie, że diecezjalna Caritas również coś dołoży. Wiele osób od razu zareagowało, niosąc pomoc w rozmaity sposób. Boimy się tylko, że za chwilę emocje z każdym kolejnym dniem będą opadać i czy wystarczy determinacji, żeby dalej iść z konkretną pomocą – mówi proboszcz żydowiańskiej parafii.  

- Tyle dobrych ludzi jest dookoła. Zaglądają, pytają, jak pomóc. Ale nam w tej chwili najbardziej przydałyby się materiały budowlane, żeby mieć z czym ruszać z budową. Aby tylko zacząć. A tu się trawę zasieje, żeby nic widać nie było, żeby serce nie bolało – kiwa głową pan Stefan.

Pogorzelców z Kępin można wesprzeć także finansowo, wpłacając ofiary na konto parafialnej Caritas z Żydowa.