Nie tylko po nagrody. Bieg Papieski w Karlinie

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 09.06.2019 21:01

Jedni śrubują wyniki, inni startują dla zdrowia, są też tacy, dla których bieg to także przeżycie duchowe. Po raz 27. biegacze z całego świata ruszyli na trasę, której patronuje św. Jan Paweł II.

Nie tylko po nagrody. Bieg Papieski w Karlinie Dla wielu biegaczy ważniejsze niż wynik jest pokonanie 15-kilometrowej trasy. Karolina Pawłowska

Na przestrzeni lat impreza z lokalnego biegu, który był hołdem dla Jana Pawła II po jego wizycie w Koszalinie w 1991 r., rozrosła się do poważnego wydarzenia sportowego. Wprawdzie po­mysł na sportowe wspominanie Jana Pawła II zrodził się w Koszalinie, ale od lat Bieg Papieski nieod­łącznie kojarzy się z Karlinem. Ma swoją renomę i wiernych uczestników.

- Lubię tu przyjeżdżać ze względu na fajną atmosferę, to prawdziwe biegowe święto dla wszystkich. Mój czas nie był rewelacyjny, ale najważniejsze, że udało się wygrać – mówi zwycięzca biegu Siergiej Okseniuk, dla którego był to czwarty start w karlińskich zmaganiach. Ukrainiec wyprzedził na mecie Boniface Mambuę z Keni i swojego rodaka Oleksieja Obuchowskiego. Najszybsza z pań była także reprezentantka Ukrainy, Tatiana Wilisowa.

Choć dla sportowca wynik zawsze jest ważny, dla niektórych biegaczy nie on był najistotniejszy. Dla wielu z nich mniejsze znaczenie mają wyniki i nagrody, większe - przeżycie duchowe. Bo to bieg, który upamiętnia wizytę św. Jana Pawła II w Koszalinie. Najpierw był dziękczynieniem, potem prośbą o wyniesienie na ołtarze. Teraz biegacze mówią, że święty papież pomaga im nie tylko podczas biegu. Niektórzy z nich zabrali na trasę ważne intencje.

- Zajmuję się mężem po wypadku. Nie jest mi łatwo. Pobiegłam, żeby ofiarować mój wysiłek w jego intencji, ale także prosić o siły dla siebie - przyznaje wzruszona Agnieszka Drapkowska z Białogardu.

Honoru prezbiterium koszalińsko-kołobrzeskiego podczas Biegu Papieskiego bronił ks. Tomasz Zabielski. Wikariusz białogardzkiej parafii Mariackiej przyznaje, że bieganie może być drogą rozwoju duchowego.

- Bieganie to wytrzymałość i wytrwałość. Przebiegnięcie 15 km to ciągła walka ze swoim ciałem, które mówi: „Przestań biec!”. Ale jak się zatrzymam, to nie dobiegnę do mety! W życiu duchowym jest podobnie. Słyszysz w głowie: „Daj sobie spokój, zobacz, jaki jest Kościół, jacy są księża, jacy są ludzie” - i to też są głosy, które chcą cię zatrzymać - mówi rozbiegany duszpasterz, ciesząc się z poprawionego o 5 minut zeszłorocznego wyniku.

W rekordowej obsadzie zaprezentowali się gospodarze - mieszkańcy gminy Karlino, których na trasie było 55. Przykład do biegania daje tu sam burmistrz i zachęca do biegania po zdrowie.

- Udało nam się to, co było również celem tego biegu: dać impuls do aktywnego stylu życia mieszkańcom. I to oni zmobilizowali mnie do startu - przyznaje Waldemar Miśko, nie kryjąc dumy zarówno z dorosłych, jak i z najmłodszego pokolenia karliniaków, które rywalizowało w biegach na krótszych dystansach.

W tym roku z domacyńskiego wzgórza, spod figury Matki Bożej Królowej Świata, wystartowało ponad 250 sportowców. Sygnał do startu dał bp Paweł Cieślik, który wcześniej przewodniczył Mszy św. polowej.