publikacja 15.06.2019 16:35
Po raz piąty miłośnicy Kaszub wspięli się na Górę Polanowską z hymnem Matki Bożej Bramy Niebios na ustach. Poświęcono figurę misjonarza Pomorza, tańczyły obrazy, wciągano tabakę.
Biskup Paweł Cieślik pobłogosławił nową figurę św. Ottona. Następnie odbył się na placu przy figurze kaszubski taniec obrazów. Katarzyna Matejek /Foto Gość
Odpust Kaszubski zgromadził 15 czerwca tłumy wiernych przy figurze św. Ottona w Polanowie. Drewnianą – i zniszczoną upływem czasu – figurę poświęconą w 2010 roku przez abp. Bambergu Ludwiga Schicka zastąpiła w tym roku nowa, kamienna, ufundowana przez lokalny samorząd. Tuż przed jej poświęceniem, którego dokonał obecny na uroczystości biskup senior Paweł Cieślik, o. Janusz Jędryszek, pustelnik i gospodarz kaplicy na Górze Polanowskiej, przekonywał zebranych, dlaczego należy upamiętniać misję tego świętego ewangelizatora. – Św. Otton przybył na Pomorze w 1124 roku. Z misją chrystianizacji przemierzał je wzdłuż i wszerz: od Kamienia Krajeńskiego po rzeki Łebę i Noteć. W wyniku misji ewangelizacyjnej święte góry pomorskie: Chełmska, Rowokół i Polanowska zmieniły charakter z pogańskich na poświęcone Matce Bożej – wyjaśniał. – Warto przywrócić świadomość, że św. Otton jest patronem Pomorza i że on oraz inni święci przemierzali ziemię pomorsko-kaszubską.
Po poświeceniu figury powtórzono zainicjowany przed rokiem spektakularny taniec świętych obrazów. Tym razem już nie dwa, lecz trzy dwustronne obrazy – Matki Bożej z Kartuz, Nawiedzenia św. Elżbiety z Przodkowa i św. Jana Pawła II – z gracją skłaniały się, obracały i tańczyły.
Z feretronami "chodzą" młodzi i – jak mówi Rafał Dąbrowski z Załęża – to zazwyczaj nieprzypadkowa funkcja. – W mojej rodzinie dawniej chodzili z obrazami dziadek, wujek, matka chrzestna, a od dziewięciu lat chodzę ja – mówił młodzian, który po chwili "wywijał" już drążkami podtrzymującymi obraz Nawiedzenia św. Elżbiety z parafii pw. Św. Andrzeja Apostoła z Przodkowa. Według niego to nie tylko kwestia siły fizycznej, ale i czasu, bo wydarzeń religijnych, na których się to robi, nie brakuje: są to procesje od Wielkanocy do Bożego Ciała i oktawa tej uroczystości, Dni Krzyżowe, pielgrzymki do Wejherowa i Sianowa.
15 czerwca po raz pierwszy zatańczył w Polanowie św. Jan Paweł II, a właściwie jego dwustronny wizerunek, składający się z płaskorzeźby jego oblicza oraz z herbu zawierającego zawołanie "Totus Tuus". Operująca nim razem z trzema pannami Martyna Potrykus z Przodkowa przyznaje, że taki wyczyn jest wyzwaniem. – Choć to daje dużo radości, wymaga wysiłku, szczególnie dla nas, dziewcząt – mówi. – Na długiej pielgrzymce tego kłaniania jest dość dużo. Ale to frajda, że właśnie w taki sposób możemy pokazywać tradycję i dumę z bycia Kaszubami.
Następnie pielgrzymi ze śpiewem i modlitwą różańcową ruszyli z procesją na szczyt Góry Polanowskiej. Ponieśli ze sobą relikwie św. Jana Pawła II. Biskup Cieślik towarzyszył procesji, jadąc bryczką. W przedsionku kaplicy Matki Bożej Bramy Niebios przewodniczył Mszy św. sprawowanej z liturgią słowa w języku kaszubskim. A na koniec, zgodnie z tradycyjną kaszubską gościnnością, poczęstowano go tabaką.
Odpust kaszubski to potężna dawka kaszubszczyzny. Kilka godzin świętowania było okazją do prezentacji kaszubskiej kultury, strojów, języka, kuchni i muzyki. Ale Kaszubi chcą to robić, bo jak zaznacza Jerzy Kreft, prezes oddziału kolbuckiego Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, należy wspomóc tych braci Kaszubów, którzy mieszkają wokół świętej Góry Polanowskiej. – Do czasu, gdy germanizacja zrobiła swoje, Kaszuby ciągnęły się od Wisły do Odry, i dalej. Teraz wracamy na nasze dawne tereny, by krzewić tutaj tę kulturę. To jest przecież historia całych Kaszub – powiedział mieszkaniec Kolbud, z których do Polanowa pielgrzymowało z nim tego dnia 50 osób.
Wśród nich jest odziana w ludowy strój Regina Bork. Kaszubka mówi, że tradycje kultywuje nie tylko w rodzimych Kolbudach, gdzie może powitać sąsiadkę kaszubskim "Dobri dzéń" , ale i dalej, także w Polanowie. – Pochodzę z okolic Żukowa i daje mi radość to, że mogę jakoś pokazywać tę piękną kulturę, jej język, muzykę, strój, zwyczaje – tłumaczy. Cieszy ją, że tego bakcyla załapał jej wnuczek, który rozpoczął lekcje języka kaszubskiego. – Trochę to u niego jeszcze kuleje, ale już jestem dumna, że zdobywa coś, co zostanie w rodzinie.
Jak podkreśla o. Jędryszek, Kaszubi coraz częściej zaglądają w te okolice, odwiedzają kaplicę na Górze Polanowskiej. – I nie tylko to. Ludność, która napłynęła na te ziemie po wojnie, utożsamia się z tą kulturą. Wystarczy spojrzeć np. na zespoły ludowe ziemi polanowskiej, których członkowie, nie będąc Kaszubami, jednak przywdziewają stroje kaszubskie – mówi. – Ponadto w dwóch szkołach gminy polanowskiej uczniowie uczą się języka kaszubskiego.