Średniowiecze na wyciągnięcie ręki. Festiwal w Budzistowie

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 17.06.2019 07:48

Jak prezentowali się wojowie Bolesława Chrobrego, czy sól na pewno jest biała albo jak smakowała 1000 lat temu wędzona flądra? Nie potrzeba wehikułu czasu. Wystarczyło w ten weekend zajrzeć do Budzistowa.

Średniowiecze na wyciągnięcie ręki. Festiwal w Budzistowie Podczas festiwalu m.in. można było dowiedzieć się, jak 1000 lat temu warzono sól. Karolina Pawłowska /Foto Gość

Już sama lokalizacja I Wczesnośredniowiecznego Festiwalu odsyłała uczestników wydarzenia w daleką przeszłość. To tu był Kołobrzeg z roku tysięcznego, Kołobrzeg biskupa Reinberna, centrum religijne i administracyjne dużej części Pomorza.

– Ten pomysł siedział nam w głowie od kilku lat. Szkoda było nie wykorzystać tego miejsca właśnie dla celów takiego wydarzenia. I jak się okazało, był to strzał w dziesiątkę – cieszy się dr Łukasz Gładysiak z kołobrzeskiego Muzeum Oręża Polskiego, które było współorganizatorem wydarzenia.

Z zaproszenia na dwudniową imprezę przybliżającą realia dawnego grodu skorzystali rekonstruktorzy z całej Polski.

– Jesteśmy popularyzatorami historii. Żyjemy na styku nauki i popkultury: czytamy mądre książki, lubimy podyskutować z profesorami i staramy się przekazać to w przystępny sposób, z dużą dbałością o prawdę historyczną w najdrobniejszym szczególe – przyznaje Michał Ostrowski z grupy Mohort Pokazy Historyczne, który odpowiadał za część związaną z rekonstrukcją.

Średniowiecze na wyciągnięcie ręki. Festiwal w Budzistowie   Można było również sprawdzić, jak smakuje ryba wędzona metodami z wczesnego średniowiecza. Karolina Pawłowska /Foto Gość

Program I Wczesnośredniowiecznego Festiwalu obfitował w atrakcje: stoiska prezentujące rzemiosło z epoki, pokazy historyczne - wypędzenie oszusta czy sąd nad złodziejem, manewry i bitwa wojów, pokaz uzbrojenia, turnieje i zabawy. Nie brakowało pomorskiej kuchni, która po stuleciach smakuje nie mniej niż w średniowieczu.

Można było przekonać się, że sól wcale nie jest biała. – Ta sól, która znamy dzisiaj, jest wyczyszczona chemicznie ze wszystkich minerałów. A to jest sól naturalna, jaką uzyskiwano tysiąc lat temu. Pierwszym produktem po odparowaniu solanki jest czarna sól. Jeśli potrzyma się ją jeszcze trochę na ogniu będzie żółta, potem brązowa, a na końcu ruda – mówi Mariusz Kowalewski z Drużyny Czarnego Dębu, najprawdziwszy kołobrzeski warzelnik soli.

Jak podkreślają organizatorzy, festiwal to nie tylko zabawa, ale przede wszystkim okazja do przypominania o roli, jaką odgrywała przez 400 lat mieszcząca się w tym miejscu osada – nie tylko dla historii Pomorza, ale i całej państwowości polskiej. A ta wciąż jest bardzo mało znana.

– Cały zespół, który się tutaj znajduje ma powierzchnię kilku hektarów. My badania prowadziliśmy w wykopie o rozmiarach… 200 metrów. To znaczy, że co najwyżej „nakłuliśmy” temat, ale także to, że w ziemi są jeszcze olbrzymie ilości bezcennych źródeł dla historii tego miejsca i o nasze dziedzictwo kulturowe. Tu wciąż jest katedra Reinberna, relikty kościoła św. Ottona z Bambergu i opactwo benedyktynek. I nawet jestem pewien, gdzie ich szukać – przyznaje jeden z najwybitniejszych badaczy dawnego Kołobrzegu, prof. dr hab. Marian Rębkowski z Polskiej Akademii Nauk, który był gościem festiwalu.

Jak zapowiadają organizatorzy: samorząd, muzeum oraz pasjonaci z grup rekonstrukcyjnych, wczesne średniowiecze powróci do Budzistowa za rok.