"Wspomnienia pilskie" o. Rumaka wydane na nowo

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 27.06.2019 08:04

Był pierwszym kapłanem, który dotarł do Piły. Wśród morza ruin sprawował sakramenty i organizował powojenne życie duszpasterskie. Po prawie pół wieku wspomnienia o. Jerzego Rumaka doczekały się ponownego wydania.

"Wspomnienia pilskie" o. Rumaka wydane na nowo Reprint to dokładna kopia oryginalnego wydania z 1971 roku. Karolina Pawłowska /Foto Gość

Zapis kilkunastu miesięcy to cenna lektura nie tylko dla badaczy przeszłości miasta.

"Stosy gruzów sięgają do pierwszych pięter wypalonych domów, tamują przejścia i utrudniają orientację. Ileż to razy zabłądziło się w inną dzielnicę lub wlazło się w dziurę bez wyjścia. Z piwnic zawalonych cuchnie zgnilizną i trupem. Chodzi się z chusteczką przy nosie i usta zatyka ręką. Żywej duszy nie spotkasz, aż tu nagle z gruzów wyłazi i zjawia się przede mną sołdat. Serce mi przestaje bić i staję jak wryty. Szybka orientacja. Robię przed sobą potężny i majestatyczny krzyż dłonią. I biedny człowieczyna w szarym mundurze dostaje takiego samego stracha co i ja. Pierwszy raz w życiu ujrzał widmo w szacie mnicha i kryje się z powrotem w najbliższych gruzach. Jesteśmy obydwa, on i ja, ocaleni. Co za czasy! Zgliszcza i gruzy, i człowiek człowieka unika…" –  tak o. Rumak opisuje pierwsze dni maja 1945 r. w niemal doszczętnie zniszczonym mieście, do której wysłał go Duch Święty.

Wydane w 1971 r. w Asyżu wspomnienia kapucyna to unikalny zapis powojennego życia miasta i kształtowania się duszpasterstwa, tworzenia się kapucyńskich parafii na Pomorzu, ale także skrząca się humorem opowieść o nietuzinkowych ludziach. Po prawie pół wieku zapiski dokonane przez o. Jerzego Rumaka doczekały się wznowienia w miejscu, w którym wszystko się zaczęło.

– Powód był prozaiczny. Podczas wizyty kolędowej spotykałem pilan, którzy pamiętają pierwsze powojenne lata, znali o. Rumaka osobiście lub ze wspomnień rodziców, znają doskonale historię kapucyńskiej parafii. A wiedząc o tym, że o. Rumak przed laty spisał i wydał swoje wspomnienia, mówili: "Chcielibyśmy to przeczytać". Ta prośba puściła w ruch maszynę, której kołem zamachowym byli wyjątkowi ludzie, bez których nie udało by się tego wszystkiego zrealizować – opowiada o. Tomasz Wołoszyn, gwardian i proboszcz tutejszej wspólnoty parafii św. Antoniego.


Więcej o reprincie książki w numerze 27 "Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego".