Gość Koszalińsko-Kołobrzeski 28/2019
publikacja 11.07.2019 00:00
Można ich spotkać na ulicy albo na plaży w nadmorskich kurortach. O tym, kim są wyznawcy Kryszny czy Świadkowie Jehowy oraz dlaczego kontakt z nimi może być niebezpieczny, mówi ks. prof. Janusz Bujak.
Taniec tzw. krysznowców na Przystanku Woodstock.
Henryk Przondziono /Foto Gość
Ks. Wojciech Parfianowicz: Stoją spokojnie, proponują czasopisma z biblijnymi okładkami. Chodzą po plaży, grają na bębenkach, tańczą. Kim są?
Ks. prof. Janusz Bujak: Zacznijmy od Świadków Jehowy. Jest to sekta, która wyrosła na korzeniach chrześcijańskich oraz na symbolice i duchowości masońskiej.
Dlaczego mówimy tu o sekcie, a nie o wyznaniu?
Ponieważ Świadkowie Jehowy nie są chrześcijanami. Grupa ta nie uznaje bóstwa Chrystusa, a zatem neguje istnienie Trójcy Świętej.
Przecież oni czytają Biblię.
Ale interpretują ją w sposób dowolny. Ich tłumaczenie to tzw. Biblia Nowego Świata. Jest tam wiele przeróbek zrobionych tak, aby wszystko zgadzało się z doktryną tej grupy. Na przykład w Nowym Testamencie wstawia się imię Jehowa w miejsce słowa „Kyrios”, które tłumaczymy jako „Pan”. Słowo „bóg” w odniesieniu do Chrystusa w prologu Ewangelii wg św. Jana pisze się małą literą. Dowolnie przestawia się znaki interpunkcyjne, zmieniając sens zdań.
Dostępne jest 20% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.