Pamięć o mieście niezłomnym. Inscenizacja w Sianowie

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 02.08.2019 00:45

- 1 sierpnia Warszawa jest wszędzie tam, gdzie są Polacy - mówili mieszkańcy niewielkiego Sianowa. Wielu z nich ze wzruszeniem obejrzało inscenizację, którą rekonstruktorzy oddali hołd powstańcom warszawskim.

Pamięć o mieście niezłomnym. Inscenizacja w Sianowie Głównym wątkiem tegorocznej inscenizacji była historia zdobycia niemieckiego transportera. Karolina Pawłowska /Foto Gość

Jest to już tradycja, że niewielkie podkoszalińskie miasteczko przygotowuje jedną największych na Pomorzu rekonstrukcję powstańczych wydarzeń. W tym roku głównym wątkiem widowiska była historia Zgrupowania AK „Krybar” oraz jednego z ciekawszych epizodów powstania – zdobycia i wykorzystania przez Polaków w walce transportera opancerzonego, któremu nadano nazwę „Szary Wilk”.

– Opowiadamy o euforii z pierwszych dni powstania. Nikt 1 sierpnia 1944 r. nie przypuszczał przecież, że bitwa o stolicę będzie trwać 63 dni, że będzie okupiona tak krwawymi ofiarami i zakończy się kapitulacją. Rosjanie byli na wyciągnięcie ręki, razem z nimi żołnierze 1 Armii WP, którzy podejmowali próby wsparcia powstania. Nikt nie przypuszczał, że zryw zakończy się katastrofą, przede wszystkim ludzką. W tym roku pokazaliśmy zgrupowanie "Krybar", które dokonało rzeczy niemal niemożliwej: zdobyło niemiecki transporter. Do Sianowa przyjechała wierna replika tego pojazdu – opowiada Łukasz Gładysiak ze Studia Historycznego Huzar, reżyser wydarzenia.

Były również motocykle, a nad sceną rekonstrukcji przeleciała kopia słynnego myśliwca Focke-Wulf 190 z Jakubem Myślukiem, jednym z najlepszych polskich pilotów akrobacyjnych za sterami.

Przygotowywane przez rekonstruktorów sianowskie inscenizacje przyciągają co roku wielu widzów. Nie tylko najmłodsi mocno przeżywają wojenne sceny, huk wystrzałów i imitujące pożary dymy.

– Przerażające, dające do myślenia i niezmiernie poruszające. A dla mnie, jako dla wnuczki warszawiaków, bardzo wzruszające. O powstaniu raczej w domu się nie mówiło, trudno więc było mi sobie wyobrazić, co mogli wówczas przeżywać ludzie. Filmy i książki tego nie oddadzą – przyznaje pani Ewa, która na widowisko przyjechała z Kołobrzegu.

Jak podkreślają organizatorzy, właśnie dlatego w ten sposób oddają hołd powstańczej Warszawie.

– Jaki jest sens organizowania takich wydarzeń blisko 600 km od Warszawy? Musimy pamiętać, że na Pomorzu osiedliło się wielu z tych, którzy 75 lat temu walczyli w stolicy. To niejako hołd im złożony. Nie zapominajmy również, że Warszawa jest symbolem miasta niezłomnego. Jest sercem naszego kraju, które bije niezależnie od wszystkiego. Warszawa była zrównana z ziemią, zniszczona w 80 procentach. Zamek Królewski nie istniał. Dzisiaj możemy go oglądać. To miasto, które nigdy się nie poddało i z którego wszyscy bierzemy przykład – mówi Łukasz Gładysiak, a wielu z widzów inscenizacji podkreślało, że 1 sierpnia Warszawa jest wszędzie tam, gdzie są Polacy, którzy pamiętają.