Wraz z nowoczesnym stylem życia tracimy kontakt z naturą, a przez to i szacunek do niej. Niektórzy do tego stopnia, że zaśmiecają las, wzniecają w nim ogień czy wypalają leśne mrowiska.
▲ W punkcie alarmowo- -dyspozycyjnym Małgorzata Rokicka demonstruje, jak dzięki kamerom można obserwować całe nadleśnictwo.
Katarzyna Matejek /Foto Gość
Miłośników przyrody poruszyła w ostatnich tygodniach wiadomość o wandalizmie na terenie Nadleśnictwa Karnieszewice. Ktoś zniszczył pięć mrowisk w lesie za Maszkowem w kierunku na miejscowość Kłos, i to nie przez przypadek, lecz świadomie – podpalił je, rzecz jasna wraz z ich mieszkańcami. Zdarzenie zostało zgłoszone na policję.
– W regionie podpaleń znaleźliśmy nielegalnie pozyskane drewno sosny ze spałą żywiczarską. To drewno jest bardzo żywiczne i mamy przypuszczenia, że mogło być użyte do wzniecenia ognia – mówi Małgorzata Rokicka, zastępca nadleśniczego.
Trudno zrozumieć powód takiego aktu. To nie tylko bestialski czyn, ale też poważne przestępstwo, tym większe, że mrówki z rodzaju Formica są pod ochroną. W jednym mrowisku może żyć ich nawet do 100 tysięcy. Razem odgrywają istotną rolę w funkcjonowaniu ekosystemu. Latem mrówki jednego mrowiska zabijają 50 tysięcy larw innych owadów, broniąc w ten sposób las przed ich ekspansją, zaś w czasie masowego pojawienia się szkodników – nawet 10 milionów. Ponadto usuwają one martwe szczątki zwierząt, pełniąc funkcję czyścicieli terenu.
Dostępne jest 13% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.