Omodliliśmy diecezję. Zakończyła się Karawana Bożego Miłosierdzia

Katarzyna Matejek Katarzyna Matejek

publikacja 01.10.2019 17:09

Po raz pierwszy dotarła ona do wybrzeża i gościła nie tylko w wioskach, ale i miastach. Zawitała do miejscowości, gdzie katolicy są mniejszością. Była też liczniejsza niż poprzednie.

Omodliliśmy diecezję. Zakończyła się Karawana Bożego Miłosierdzia 28 września ewangelizatorzy zapraszali mieszkańców Mielna i turystów na Msze św. i nabożeństwo przed obrazem Pana Jezusa Miłosiernego. O godz. 15 zainicjowali mieleńską edycję Iskry Miłosierdzia. Archiwum Domu Miłosierdzia Bożego

Ewangelizatorzy na rowerach wyruszyli z koszalińskiego Domu Miłosierdzia Bożego 18 września. Łącznie w karawanie uczestniczyło 16 cyklistów, którzy do 30 września wędrowali po pasie nadmorskim diecezji.

To pewna odmiana, ponieważ przez trzy poprzednie lata karawaniarze wędrowali po mniej uczęszczanych drogach w głębi diecezji, zaglądając zwłaszcza do małych wiosek, osiedli, często tam, gdzie nie ma wielu propozycji duszpasterskich. W tym roku znaleźli się w większych skupiskach ludzi – w miastach, na deptakach i na plaży.

Przewodzący akcji brat Franciszek ze wspólnoty Braci Miłosiernego Pana działającej przy Domu Miłosierdzia w Koszalinie zauważa, że każdego roku Karawana jest w inny sposób prowadzona przez Boga.

– Mam mocne odczucie, że w tym roku Pan Bóg wysłał nas na trasę po to, byśmy omodlili diecezję koszalińsko-kołobrzeską. Były bowiem wioski, gdzie nikt do nas nie podszedł, tylko psy szczekały – uśmiecha się br. Franciszek. Dodaje, że sens kontynuowania Karawany potwierdzało słowo Boże, które każdego dnia prowadziło ewangelizatorów i zachęcało do trwania w dziękczynieniu. – Zrozumieliśmy w tym roku, że nie w ilości spotkań z ludźmi leży sens ewangelizacji, tylko w naszej wierności głoszenia Ewangelii, nawet gdy nikt nie słucha. Bo gdy nikt nie przychodził, okazywaliśmy się wierni: i tak głosiliśmy miłosierdzie Boże i błagaliśmy Boga za tę miejscowość i jej mieszkańców. Kiedy tak postępowaliśmy, następnego dnia otrzymywaliśmy owoc tej wierności: spotkania w kolejnym miejscu, gdzie do kościoła na spotkanie przy wizerunku Jezusa Miłosiernego przychodziło 40–50 osób.

– Wędrowaliśmy, żeby tak jak zachęcała św. s. Faustyna, wysławiać miłosierdzie Boże – mówi Małgorzata Łopacka, odpowiedzialna za ewangelizację w Domu Miłosierdzia Bożego. – I widzieliśmy, że ludzie na to reagują wzruszeniem, łzami, dziękczynieniem Bogu. A przecież to tylko zewnętrzne objawy ich spotkania z Jezusem Miłosiernym i nie wiemy, co jeszcze działo się w ich wnętrzu. Można było zobaczyć, jak to ich podnosiło.

Ewangelizatorka dodaje, że Bóg działa w sercach napotkanych osób także przez ich reakcję na widok karawany – przez każdy kubek wody podany misjonarzom miłosierdzia, każde zaproszenie na posiłek, nocleg. – Ludzie otwierają się na łaskę Boga, a On się im odwdzięcza, bardzo.

Tę ludzką troskę i działanie opatrzności Bożej dostrzega br. Stanisław, postulant Braci Miłosiernego Pana, który w Karwanie Bożego Miłosierdzia wziął udział po raz pierwszy. A nakarmić czy przenocować liczniejszą niż w poprzednich latach ekipę, liczącą chwilami 16 osób, było nie lada wyczynem.

– Nie mieliśmy niczego zaplanowanego do przodu, ale nie zdarzyło się, by Pan Bóg nie zadbał o nas – powiedział br. Stanisław. – Czasem, kiedy z naszego punktu widzenia coś się opóźniało, np. znalezienie noclegu, to rozumieliśmy to tak, że Pan Bóg wypróbowuje naszą wiarę. I nigdy nie zdarzyło się, żebyśmy nie mieli gdzie spać czy co zjeść. I choć to my niesiemy Chrystusa innym, te okoliczności bardzo umocniły naszą osobistą wiarę.

Nowością było także zawitanie Karawany do miejscowości, w których rzymscy katolicy są mniejszością, zaś przeważają świadkowie Jehowy lub wyznawcy innych denominacji. – To były trudne miejsca, ale wiemy, że katolicy z tych miejscowości, wiedząc że jesteśmy w okolicy, bardzo modlili się, byśmy właśnie tam dotarli i przynieśli ich ziemi orędzie miłosierdzia Bożego – wyjaśnia br. Franciszek. Jak dodaje, ta dyspozycyjność wobec prowadzenia Bożego, bo ewangelizatorzy wybierali kierunek dalszej wyprawy modląc się o światło Ducha Świętego, owocowała ważnymi wydarzeniami: spotkaniami z ludźmi, którzy potrzebowali modlitwy o uzdrowienie, głębokiej rozmowy, wyjaśnienia spraw związanych z rozumieniem wiary i kwestii grzechu.

Nadto w tym roku karawaniarze spontanicznie włączyli się w akcję Iskra Miłosierdzia, w której uczestniczyli nie jak zazwyczaj przy macierzystym Domu Miłosierdzia w Koszalinie, lecz przy wejściu na plażę w Mielnie.

Zainteresowanie Karawaną mieszkańców i turystów z większych miejscowości sprawiło, że ewangelizatorzy nie mają wątpliwości, że akcję należy kontynuować, a nawet rozciągnąć ją na całe wakacje.