– Po czym można poznać dawny cmentarz? Po trzech rzeczach: nagrobkach, jeśli są, bluszczu i… śmieciach. Po śmieciach! To wstrząsające, ale prawdziwe – mówi ks. Rafał Figiel, inicjator akcji w Wilczkowie.
W pierwszym etapie prac ochotnicy uprzątnęli z terenu cmentarnego odpadki.
Karolina Pawłowska /Foto Gość
Szczątki dawnych mieszkańców wsi leżą kilkaset metrów za ostatnimi zabudowaniami, pod drzewami tworzącymi malowniczą kępę. Prowadzi do nich brukowana kocimi łbami droga. Trwalsza niż pamięć i szacunek.
Bo to Niemcy
Przedwojenny cmentarz niemal znikł z powierzchni ziemi. Bez współrzędnych z GPS łatwo go przeoczyć. – Miejscowi wiedzą. Nawet jak na spacer się idzie, to też „w stronę cmentarza”. Ale to wszystko – mówi Małgorzata Janiszewska, zakasując rękawy do pracy. Razem z panią sołtys przyszło kilkoro mieszkańców wsi. – Zapytałam: „A co by było, gdyby te groby były nasze? Gdybym przyjechała na grób pradziadków i zamiast tablicy zobaczyła góry śmieci? Jakbyśmy się czuli?”. Odpowiedź była jedna: „Ale to Niemcy”. To ciekawe, że tu groby Niemców przeszkadzają, ale już jeżdżenie do Niemiec do pracy żadnych sprzeciwów nie budzi – klaruje swoje poglądy na historyczne zaszłości.
Dostępne jest 28% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.