Zapalili wielki, muzyczny znicz pamięci. Zaduszki Jazzowe w Szczecinku

Mateusz Sienkiewicz

publikacja 03.11.2019 12:32

Jak mawiał św. Augustyn, kto dobrze śpiewa, modli się dwa razy. W Szczecinku zrobiono to więc co najmniej potrójnie. Za nami VII Zaduszki Jazzowe.

Zapalili wielki, muzyczny znicz pamięci. Zaduszki Jazzowe w Szczecinku Szczecinek, 2 listopada: Zaduszki Jazzowe w kościele pw. Ducha Świętego. Mateusz Sienkiewicz

Co roku członkowie Szczecineckiego Towarzystwa Muzycznego zapraszają mieszkańców na wspólne wspominanie tych, którzy zasłużyli się dla lokalnego środowiska muzycznego, a odeszli już z tego świata.

Nie inaczej było w tym roku w kościele pw. Ducha Świętego. - To jest czas dla nas wyjątkowy, bo możemy podzielić się tym, co mamy najlepsze: naszymi talentami, naszymi zdolnościami muzycznymi - mówi Marcin Jaczewski, prezes SzTM, pomysłodawca przedsięwzięcia. I jak podkreśla, nie muzyka jest tu najważniejsza, a pamięć, także ta modlitewna.

Dlatego szczecineckie Zaduszki Jazzowe musiały rozpocząć się od Mszy świętej. - Ze specjalną, swingującą oprawą, która wprowadziła nas w klimat tego wieczoru - wyjaśnia Szymon Cieślar, dyrygent chóru Orantes.

O szczegóły zadbała Gabriela Blacha, liderka zespołu który uświetnił zaduszkowy wieczór. Było to dla niej wyjątkowe przedsięwzięcie, bo liturgię zwieńczyła "Modlitwa o pokój", który skomponował Norbert Blacha, zmarły przed siedmioma laty ojciec artystki.

Szczecineckie muzyczne wspominanie zmarłych nie ma jednak smutnego charakteru. - Mamy prawo smucić się śmiercią. Ale nie traćmy nadziei. I nie dajmy nam jej sobie odebrać - mówił w homilii o. Tymoteusz Macioszek, redemptorysta. Potwierdzili to także muzycy, którzy zakończyli wieczór muzycznym standardem "Oh when the saints". - Bo wierzymy, że ci, którzy poszli na drugą stronę, są już w niebie. A jeśli nie, to nasza modlitwa ma im pomóc - dodaje Szymon Cieślar.