Pozwolić Bogu zwyciężać. Pielgrzymka na Górę Chełmską o oddalenie pandemii

Katarzyna Matejek Katarzyna Matejek

publikacja 11.03.2020 23:26

Pielgrzymka pokutna przeszła z Koszalina do sanktuarium maryjnego na Górze Chełmskiej. Oddolną inicjatywę wypraszającą u Boga oddalenie epidemii koronawirusa wsparł bp Krzysztof Włodarczyk.

Pozwolić Bogu zwyciężać. Pielgrzymka na Górę Chełmską o oddalenie pandemii Pielgrzymi spotkali się na parkingu przy szpitalu wojewódzkim i stąd przeszli ze świecami na Górę Chełmską. Katarzyna Matejek /Foto Gość

Spontaniczna pielgrzymka pokutna zainicjowana przez koszaliniankę Iwonę Tęczę zgromadziła późnym wieczorem 11 marca u podnóża Góry Chełmskiej grupę 15 osób, które ze świecami w dłoniach i modlitwą różańcową na ustach ruszyły na Górę Chełmską, gdzie w sanktuarium Matki Bożej Trzykroć Przedziwnej – już w większej, 30-osobowej grupie – sprawowano Mszę św., odmówiono koronkę do Miłosierdzia Bożego, odśpiewano Apel Jasnogórski i suplikację. A to wszystko w duchowej łączności z tymi, którzy w różnych miejscach Polski podjęli o tej porze podobne inicjatywy.

Do koszalińskich pielgrzymów dołączył bp Krzysztof Włodarczyk, ks. Kazimierz Klawczyński, kapelan sanktuarium oraz ks. Piotr Kozłowski, wikariusz parafii pw. Ducha Świętego w Koszalinie.

Inicjatorka pielgrzymki, Iwona Tęcza, od kilku dni odbywała tą trasą pielgrzymki pokutne, ale samotnie. – Był czas, że często chodziłam na Górę Chełmską w intencji wynagradzającej czy błagalnej. Kiedy zaczęłam wnikać w historię Góry Chełmskiej, dowiedziałam się, że już bł. Dorota z Mątowów wędrowała po tych pokutniczych szlakach, zresztą wielu ludzi, właśnie w pokucie, wędrowało z miejsc odległych tysiące kilometrów na naszą Górę Chełmską. To mnie bardzo poruszyło: mamy na miejscu takie niezwykłe miejsce pokutne i warto to wykorzystać. Dlatego teraz wróciłam na ten szlak.

Głównym celem pielgrzymki pokutnej jest przebłaganie Boga za grzechy ludzi. Pani Iwonie brakowało wymiaru wspólnotowego jej pielgrzymowania stąd pomysł, by zaprosić innych. Zrobiła to rozsyłając SMS-y. – Chciałam, żeby poszły ze mną chociaż 2, 3 osoby. Mamy przecież za co wynagradzać Bogu, widzimy, co się dzieje na świecie.

Początkowo nie było odzewu. Ostatecznie dołączyli do niej inni, w tym również bp Krzysztof Włodarczyk.

– Cieszę się z tej oddolnej akcji, tym bardziej, że początkowo myślałem, że będę mógł do niej dołączyć tylko duchowo. Dziś okazało się, że mogę być też osobiście – powiedział biskup. – To wielka radość, gdy ludzie z autentycznego poruszenia serca i kierując się wiarą, inicjują tego typu gesty modlitewne.

Biskup zauważa, że na widok zagrożenia w człowieku rodzi się pytanie "do kogóż pójdziemy?". Według hierarchy należy zachować roztropność w obliczu epidemii, jak również przestrzegać zaleceń właściwych służb, ale nie można przy tym, wpadając w panikę, porzucić tego, co najważniejsze. – Nie możemy chować się w lęku o życie, nie możemy schodzić z pola walki duchowej. W momencie takiego zagrożenia, w jakim się znajdujemy, modlitwa i pokuta jest właśnie wejściem na pole walki, by pozwolić Bogu zwyciężać. On potrzebuje takich wojowników.

Potrzebę, by w czasie pandemii ludzie mogli gromadzić się w kościołach na modlitwie wyraża jeden z pielgrzymów, pan Tomasz. Podobnie uważają panie Adriana i Marzena.

– Sama nie czuję się dziś najlepiej, doskwiera mi parę rzeczy, ale chcę iść za tych, którzy nie idą do Boga po pomoc i zanieść pod płaszcz Matki Bożej całe miasto – mówi pani Marzena.

– W tej trudnej sytuacji najważniejsza jest wiara w Boże miłosierdzie i zaufanie, że jeśli Bóg dopuszcza na nas jakieś rzeczy, to może dlatego, żeby nas obudzić. Może już pora, by zacząć zwracać się do Niego – mówi pani Adriana i cieszy się, że pielgrzymkę zwieńczy Eucharystia.

To pierwsza, ale być może nie ostatnia taka pielgrzymka. Iwona Tęcza jest członkiem wspólnoty Małych Rycerzy Miłosiernego Serca Jezusowego działającej przy koszalińskiej parafii pw. Ducha Świętego, a pokuta i wynagradzanie za grzechy jest charyzmatem tej wspólnoty działającej od ćwierć wieku w mieście i skupiającej w tej i katedralnej parafii ponad 30 osób. Koszalinianka ma pragnienie, by pielgrzymki pokutne wpisały się na stałe w krajobraz duchowy Koszalina. – Może uda się spotykać na tym szlaku regularnie, na przykład w piątki – mówi. – To jest potrzebne, bo wciąż jest wśród nas za mało pokuty. A przecież wiemy z historii Kościoła, że kiedy ludzie pokutowali, ubierali wory pokutne, posypywali głowy popiołem, to Bóg okazywał miłosierdzie.