Morowe epizody nad Słupią

Karolina Pawłowska

|

Gość Koszalińsko-Koł. 19/2020

publikacja 07.05.2020 00:00

Choroby dziesiątkujące mieszkańców, śmierć za złamanie kwarantanny, kąpiele w occie i bohaterowie dramatycznych czasów – dla mieszkańców Słupska i okolic epidemie to żadna nowość. Na przestrzeni wieków pojawiały się tu często.

▲	Kwietniowe spotkanie z Ustki możliwe było za pośrednictwem internetowej transmisji. ▲ Kwietniowe spotkanie z Ustki możliwe było za pośrednictwem internetowej transmisji.
Karolina Pawłowska /Foto Gość

W Bałtyckiej Galerii Sztuki Współczesnej opowiadał o tym wszystkim Marcin Barnowski podczas usteckiego Historycznego Czwartku. Oczywiście za pośrednictwem internetu, który w czasie koronawirusa daje jedyną możliwość organizowania spotkań w większym gronie.

Wielkie umieranie

Dżuma, tyfus, cholera. Bywały lata, że „wielkie umieranie” dziesiątkowało miasto nad Słupią bezlitośnie, zmniejszając populację nawet o jedną trzecią. Pierwsza zaznaczona w słupskich dokumentach zaraza pojawia się w 1439 roku. Potem wracały one co kilkadziesiąt lat, często wraz z maszerującym przez Pomorze wojskiem. Jak w 1630 roku, podczas wojny trzydziestoletniej, gdy pojawiła się razem z cesarską armią.

Dostępne jest 14% treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.