Koronamity vs koronafakty

ks. Wojciech Parfianowicz

Ostatnio kilkakrotnie zetknąłem się z ludźmi, w tym księżmi czy siostrami zakonnymi, którzy z niewzruszoną pewnością twierdzili, że epidemia jest mitem i nie ma co się nią przejmować. Spotkałem też ludzi, którzy wyszli z Eucharystii bez Komunii Świętej. Ich lęk nie był mitologiczny.

Koronamity vs koronafakty

Prawdę mówiąc nie wiem, skąd bierze się przekonanie niektórych osób co do tego, że wydarzenie pandemii jest sterowanym przez kogoś przedsięwzięciem o zasięgu światowym, mającym na celu wzbudzenie masowego poczucia strachu.

Wielokrotnie słyszałem ostatnio tego typu opinie, potwierdzane lekceważeniem zaleceń sanitarnych. Niestety, takie przypadki zdarzają się także w kościołach naszej diecezji. Zaleceń nie przestrzegają zarówno niektórzy księża, jak i wierni świeccy. Chodzi tu np. o rozdawanie Komunii Świętej, czy noszenie maseczek, nie tylko podczas liturgii.

Nie jestem ekspertem od wirusologii i nie potrafię właściwie ocenić tego, z czym mamy do czynienia. Być może w przyszłości okaże się, że rację mieli ci, którzy dziś twierdzą, że epidemia jest problemem wymyślonym albo wyolbrzymionym.

Jednak oficjalne komunikaty odpowiedzialnych za służbę zdrowia są takie, a nie inne, a ja nie mam na tyle wiedzy medycznej, aby publicznie głosić poglądy przeciwne. Chętnie posłuchałbym rzeczowej dyskusji ekspertów w tej dziedzinie.

Jednak nawet, jeśli mamy do czynienia z ogólnoświatowym mitem epidemii, lęk wielu ludzi przed zakażeniem jest rzeczywistością, którą trzeba uszanować. Deprecjonowanie stanowiska wiernych, którzy przychodzą do kościoła i chcą czuć się bezpiecznie, na co pozwalają podjęte (często niestety niestosowane) środki bezpieczeństwa, jest w moim przekonaniu poważnym uchybieniem, które naraża na szwank autorytet instytucji Kościoła. Brak poczucia bezpieczeństwa jest jedną z gorszych rzeczy, jaką można zafundować drugiemu człowiekowi.

Znam przypadki osób, które ostatnio już kilka razy uczestniczyły w Eucharystii i odeszły od stopnia komunijnego bez przyjęcia Ciała Pańskiego, ponieważ ksiądz rozdawał Je na rękę i do ust naprzemiennie. Znam takich, którzy odważyli się zwrócić księdzu uwagę. Inni odeszli z uczuciem wielkiego rozczarowania, które ani trochę nie było mitologiczne.

Najgorsze co można zrobić wobec człowieka, który się boi, to powiedzieć mu: "Nie ma się czego bać", albo "Przestań, boisz się takich rzeczy?". Jeszcze gorzej, gdy robi się to z nutą ironii, lekceważenia, czy wręcz arogancji.

Gdzie są mity, a gdzie fakty?