Pandemia? Wykorzystaliśmy ją na rodzinne rekolekcje

Katarzyna Matejek Katarzyna Matejek

publikacja 24.06.2020 09:19

Jak spożytkować wypoczynek na wzmocnienie rodziny i osobistego życia duchowego podpowiada rodzina Wawrzyniaków.

Pandemia? Wykorzystaliśmy ją na rodzinne rekolekcje Marta i Krzysztof Wawrzyniakowie uczą Jakuba, Ignacego i Leona wypoczynku połączonego z formacją duchową. Ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

W czasie pandemii rozwinął się zdalny system nauki, wymuszony przez zamknięcie placówek oświatowych. Niektórzy rodzice, a także nauczyciele, wykorzystali fakt, że przez internet można łączyć się z ludźmi z każdego miejsca, do którego sięga sieć internetowa i przeprowadzali się na kilka dni lub na całe tygodnie do domków letniskowych czy ośrodków wypoczynkowych.

Na taki pomysł wpadli Marta i Krzysztof Wawrzyniakowie z podpoznańskich Komornik, z zawodu nauczyciele. Z tym że im marzyły się nie dodatkowe wczasy, a rekolekcje. Razem z synami Jakubem, Ignacym i Leonem, wybrali się na kilka dni do Domu Pielgrzyma przy skrzatuskim sanktuarium.

Zwieńczone tu rodzinne rekolekcje trwały wcześniej kilka tygodni. Każdy dzień zaczynał się modlitwą i katechezą dla dzieci. Rodzice, w zależności od kalendarza liturgicznego, opowiadali im o Miłosierdziu Bożym, Duchu Świętym lub wykładali katechizm.

Nie zabrakło spacerów, zabaw, sportu i jazdy na rowerze. Także sami dorośli zyskali tu więcej czasu na to, co dla nich jest bardzo ważne: codzienną Mszę św., modlitwę osobistą i kontemplację, Różaniec, a także na sporą dawkę lektury duchowej.

– Zauważamy, jak wiele przez tę zmianę zyskuje nasza rodzina – mówi Krzysztof Wawrzyniak. – Czas pandemii, niewątpliwie trudny dla wielu rodzin, dla nas stał się okazją do wzrostu. Widzimy, jak pięknie rozwijają się nasze dzieci, ale nie tylko one. Także my zyskaliśmy dystans, inaczej spojrzeliśmy na naszą codzienność, na decyzje, które są przed nami, zadania. A także na nasz dotychczasowy styl życia.

Nie obyło się to bez wysiłku. Wawrzyniakowie musieli mocno przeredagować swój rytm dobowy. – Jesteśmy oboje nauczycielami, więc materiały dla naszych uczniów przygotowujemy nocami, a dzień zachowujemy na to, żeby być z dziećmi i wzmocnić je w wielu dziedzinach – mówi pani Marta.

Rodzice Jakuba, Ignacego i Leona przyznają, że stają się propagatorami edukacji domowej. – Widzimy, jak wielkie możliwości daje ten system – mówi pan Krzysztof – szczególnie w kwestii przekazywania wartości, które oboje z żoną wyznajemy, naszym dzieciom.