Film nie wystarczy. Słupski epizod ks. Ziei

ks. Wojciech Parfianowicz ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 28.08.2020 12:56

Na ekrany kin wchodzi film "Zieja" w reżyserii Roberta Glińskiego. Charyzmatyczny kapłan przez 4 lata posługiwał na ziemi słupskiej. Zdecydowanie warto o nim przypomnieć.

Film nie wystarczy. Słupski epizod ks. Ziei W Słupsku jest ulica nazwana na cześć ks. Jana Ziei. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

W tytułową rolę charyzmatycznego duszpasterza wcielił się Andrzej Seweryn. Oprócz niego na ekranie można zobaczyć Zbigniewa Zamachowskiego, Piotra Machalicę, czy Dariusza Kowalskiego.

Nic dziwnego, że scenariusz przekonał do siebie tak znakomitych aktorów. Życiorys ks. Jana Ziei mógłby posłużyć jako scenariusz do niejednego porywającego filmu.

Dla nas ważny jest jego duszpasterski epizod na ziemi słupskiej. W latach 1945-1949 pracował on w samym Słupsku oraz w Wytownie. Gdy przybył do Słupska w maju 1945 roku, był pierwszym i jedynym kapłanem katolickim w tym mieście.

Film nie wystarczy. Słupski epizod ks. Ziei   Ks. Zieja głosi kazanie w kościele pw. św. Piotra - dzisiaj Najświętszego Serca Jezusowego - rok 1946. Archiwum Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej

Nie tylko położył podwaliny pod budowę nowej organizacji kościelnej na Ziemiach Odzyskanych, ale miał też nowatorskie pomysły, które wcielał w życie w niezwykle trudnych warunkach, nie czekając na lepsze czasy.

Prowadził w Słupsku Dom Matki i Dziecka, który przyjmował samotne kobiety z małymi dziećmi lub w stanie błogosławionym. Były to często kobiety, które przeszły piekło obozów pracy, a w ciążę zachodziły w wyniku gwałtu, np. ze strony żołnierzy radzieckich. Dziś ks. Zieja z pewnością nazwany by został nowoczesnym prolajferem, który troszczy się o życie poczęte nie tylko przed urodzeniem, ale i po nim.

Założył Uniwersytet Ludowy, aby kształcić dzieci i młodzież, które w czasie wojny pozbawione były szkoły i wykazywały poważne braki w edukacji.

Zainspirował budowę do dziś istniejącego w Słupsku pierwszego w Polsce pomnika powstańców warszawskich.

Zaskakują słowa jego słupskich kazań na chwilę po ustaniu działań wojennych w momencie przejmowania miasta przez Polaków.

Film nie wystarczy. Słupski epizod ks. Ziei   Pogrzeb polskich robotników przymusowych na placu Powstańców Warszawskich (dzisiaj stoi tam pomnik). Robotnicy zostali zamordowani przez Niemców w lasku południowym. Kazanie wygłasza ks. Jan Zieja - 1945 rok. Archiwum Diecezji Koszlińsko-Kołobrzeskiej

12 sierpnia 1945 roku mówi w kościele św. Ottona: "Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że naród niemiecki splamił się strasznymi zbrodniami. Mamy prawo do zdobycia tego mienia, które było w posiadaniu Niemców. Naród ma dać zadośćuczynienie. Mamy prawo od niego tego żądać, ale nam nie wolno w tej sprawie przekroczyć granicy. A tą granicą jest fakt, że Niemiec jest człowiekiem. I nie wolno nikomu - czy prostemu cywilowi, czy urzędnikowi - godności ludzkiej w tym Niemcu poniewierać".

"Doniesiono mi, że przed zbór ewangelicki, gdy się ludzie zebrali na nabożeństwo, przyjechały ciężarówki i ludzie siłą zabrani zostali na roboty. Wiemy, że Niemcy urządzali łapanki, że z kościołów wyciągali na roboty. Oni tak robili, ale nam tego robić nie wolno. Odpowiedzą przed Bogiem i naszymi sądami, ale nie daj Boże, abyśmy mieli ich naśladować!" - grzmiał, piętnując mechanizmy, które choć w innych kontekstach, uruchamiają się w nas także i teraz.

Jakże aktualnie brzmią jego słowa do rodziców dzieci pierwszokomunijnych: "Do Komunii Świętej dzieci nie przystępują, bo sukienek nie ma, bo tatuś jeszcze nie przyjechał. Tak nie można stawiać sprawy. Sukienka, czy czyjś przyjazd nie mają znaczenia. Takie rzeczy jak świece, welon, fotografia, to nic w porównaniu z Jezusem Chrystusem, który do duszy idzie".

Film nie wystarczy. Słupski epizod ks. Ziei   Pierwsza Komunia w Słupsku w roku 1945. Archiwum Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej

Historia ks. Ziei oczywiście znacznie wykracza poza okres słupski. Duszpasterz brał udział jako kapelan w wojnie polsko-bolszewickiej w latach 1919-1920 oraz w kampanii wrześniowej w roku 1939. Posługiwał jako kapelan Kwatery Głównej AK i Batalionów Chłopskich, a także został naczelnym kapelanem Szarych Szeregów. Jako członek „Żegoty” pomagał prześladowanym Żydom. Brał udział w Powstaniu Warszawskim. Był jednym z założycieli Komitetu Obrony Robotników. Zajmował się także tłumaczeniem książek oraz sam był autorem wielu pozycji. Uważany był za doskonałego, niejednokrotnie kontrowersyjnego kaznodzieję.

Film Roberta Glińskiego ukazuje bardziej całą sylwetkę ks. Ziei. Ze zrozumiałych względów motyw słupski jest w tym obrazie raczej marginalny. Dlatego tym bardziej warto przypomnieć tę niezwykłą postać pod kątem działalności na Pomorzu Środkowym.

Istnieje w tym temacie kilka publikacji, szczególnie autorstwa Zdzisława Machury, do których, poza wybraniem się na film, warto sięgnąć.

Film nie wystarczy. Słupski epizod ks. Ziei   Ks. Jan Zieja (1897-1991). Archiwum Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej