Pionki Pana Boga. 75-lecie słupskich urszulanek

ks. Wojciech Parfianowicz ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 04.10.2020 18:19

Szare habity i charakterystyczne nakrycia głowy urszulanek są widoczne na ulicach Słupska od samego początku jego powojennej historii. Siostry wrosły w miasto, które zostało nimi obdarowane.

Pionki Pana Boga. 75-lecie słupskich urszulanek Siostry urszulanki pracujące w Słupsku z siostrą prowincjalną (druga z prawej). ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

Mszy św. z okazji jubileuszu w kościele pw. Najświętszego Serca Jezusowego przewodniczył bp Krzysztof Zadarko. - Nie można zrozumieć historii Słupska bez zrozumienia i poznania historii sióstr urszulanek - powiedział biskup na początku homilii.

Rzeczywiście, początki budowania nowej, powojennej rzeczywistości tego miasta nierozerwalnie wiążą się z tym żeńskim zgromadzeniem zakonnym. Siostry przybyły nad Słupię już 19 września 1945 r., na prośbę ówczesnego duszpasterza ks. Jana Ziei.

Oprócz ciężkiej pracy musiały także zmagać się z trudnymi warunkami bytowymi. Przez pierwsze dwa lata wielokrotnie zmieniały miejsce pobytu, aby w 1947 r. ostatecznie osiąść w kamienicy przy obecnej ul. Armii Krajowej.

Pionki Pana Boga. 75-lecie słupskich urszulanek   Dom sióstr urszulanek przy ul. Armii Krajowej w Słupsku. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

- Siostry zajmowały się tym, co było w danym momencie najbardziej potrzebne. Jedne aktywności trwały dłużej, inne krócej - przyznaje s. Mirosława Osuch, obecna przełożona słupskiego domu.

Na aspekt dyspozycyjności sióstr zwrócił też uwagę bp Zadarko podczas homilii, wspominając cytowane często słowa św. Urszuli Ledóchowskiej, założycielki zgromadzenia, która powtarzała: "Byłam tylko pionkiem na szachownicy, którym wyższa ręka kierowała, rządziła, przerzucając z miejsca (...) aż do spełnienia nie moich zamysłów - ja o tym nie myślałam nigdy - ale zamiarów Bożych".

Przez pierwsze dwa lata po wojnie siostry prowadziły dom dziecka, następnie także przedszkole, stołówkę dla ubogich, bursę dla uczennic, świetlicę czy szwalnię szkoleniową. Uczyły religii dzieci i młodzież w Słupsku, a także w Gardnie Wielkiej, Darłowie, Łupawie czy Złocieńcu. Prowadziły kolonie letnie, a także pracowały jako nauczycielki w Niższym Seminarium Duchownym w Słupsku.

Pracę sióstr doceniały nawet władze komunistyczne. Jak wspomina obecna na uroczystościach jubileuszowych s. Aleksandra Kmieciak, przełożona prowincjalna, siostry przez pewien czas mogły nawet korzystać w Słupsku z darmowej komunikacji miejskiej.

Przez 75 lat przez słupski dom przewinęło się177 sióstr. Bywały lata, kiedy mieszkało ich tu jednocześnie nawet 20. Jedna z pierwszych 5 sióstr, które przyjechały do Słupska - s. Janina Samolewska - mieszkała tu aż do swojej śmierci w roku 2004.

Wśród mieszkanek Słupska 7 odkryło powołanie urszulańskie. Jedna z nich - s. Franciszka Teresa Sagun - przez 12 lat była przełożoną generalną zgromadzenia.

Obecnie w słupskim domu są 3 siostry, które zajmują się katechezą szkolną, a także - od ponad 20 lat - prowadzeniem bursy dla studentek. - Niektórzy bardzo sobie cenią tę naszą propozycję, ponieważ oferujemy kameralne warunki, ciszę, spokój i formację - mówi s. Mirosława.

Zgromadzenie Sióstr Urszulanek Serca Jezusa Konającego powstało 100 lat temu. Założyła je św. Urszula Ledóchowska. W Polsce jest obecnie 38 domów, w których mieszka ok. 440 sióstr. Na całym świecie, w sumie w 14 krajach, na 5 kontynentach, posługuje ich niemal 740. Jak mówi siostra prowincjalna, zgromadzenie prężnie rozwija się obecnie w Afryce. Jest tam już 180 sióstr.