Roztrzaskani

ks. Wojciech Parfianowicz

Widok roztrzaskanej figury Matki Bożej przy kościele pw. Ducha Świętego w Koszalinie jest przykry. Nie o figurę w nim jednak chodzi.

Roztrzaskani

Wielki Czwartek przywitał koszalinian widokiem roztrzaskanej na kawałki figury Matki Bożej.

Próby wyjaśnienia tego zdarzenia idą w różnych kierunkach - niechęci do Kościoła, czy samego Pana Boga, ślepego wandalizmu, któremu obojętne jest to, co niszczy, czy pijackiego wybryku człowieka, który nie wiedział, co czynił. Osobiście byłbym bardzo ostrożny w interpretacjach.

Uważam zresztą, że motyw, jakim kierował się sprawca, nie jest tutaj najważniejszy. Dla mnie najsmutniejszy w tym zdarzeniu nie jest widok roztrzaskanej figury, ale myśl o tym, jak bardzo roztrzaskany bywa czasami człowiek.

Jak bardzo roztrzaskane musi być życie człowieka, którego w swych szponach trzyma nałóg, prowadzący go do upodlenia? Jak bardzo roztrzaskane musi być życie człowieka, który zionie nienawiścią, agresją, nie panuje nad sobą, niszczy, demoluje, bluźni? Jak bardzo roztrzaskane musi być życie człowieka, który z bezsilności, albo rozpaczy, zaprzecza wszystkiemu, co dobre i piękne?

Ilu takich roztrzaskanych ludzi jest między nami: w naszych rodzinach, wśród znajomych i przyjaciół, w Kościele? Jak bardzo roztrzaskani bywamy my sami?

W jakim stopniu roztrzaskany człowiek zawinił sam, a jak bardzo padł ofiarą zła innych?

To są trudne pytania, na które łatwych odpowiedzi nie ma. Jednak to wydarzenie, które w Koszalinie miało miejsce niejako na rozpoczęcie Triduum Paschalnego, można odczytać głębiej.

Jezus wiszący w Wielki Piątek na krzyżu, to Jezus, który dał się roztrzaskać za wszystkich (nas) roztrzaskanych. I tylko dlatego zawsze jest nadzieja na poskładanie.