Mundur i dokumenty w kanie po mleku

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 16.04.2021 12:19

Ukrył je Gerhard Liedtke, nadleśniczy i porucznik Wermachtu próbujący dostać się w 1945 r. do Szczecina. Po 76 latach na schowane przedmioty trafili leśnicy z Nadleśnictwa Karniszewice.

Mundur i dokumenty w kanie po mleku W kanie znalazły się m.in. doskonale zachowane dokumenty żołnierza i leśnika z okolic Ełku. Nadleśnictwo Karniszewice

Mundur, czapka, kabura, raportówka z ołówkami i gumką, odręcznie pisany list, akt nadania Krzyża Żelaznego II klasy, pozwolenie na wykonywanie polowań, spis własności i ustrzelonej zwierzyny, książeczka wojskowa, mapa - wszystko doskonale zachowane. Jakby ich właściciel, 30-letni Gerhard Liedtke, zakopał je wczoraj, nie 76 lat temu.

Był leśniczym z Mleczkowa w województwie warmińsko-mazurskim, wówczas Milchbude. Wskazuje na to mundur z typowymi dystynkcjami. Ale również żołnierzem. Brał udział w kampanii 1941 roku.

Zachowane wezwanie z lutego 1945 roku zobowiązuje Liedtke do stawienia się w Urzędzie Leśnym w Szczecinie. Ale gdy ten dotarł w okolice Sianowa i Koszalina, musiał wiedzieć, że wkracza tu Armia Czerwona. Ukrył wszystko, co mogłoby wskazywać na jego tożsamość. Dalej ruszył jako cywil.

Na 15-litrową kanę, w której żołnierz ukrył przedmioty, natrafili leśnicy przygotowujący teren pod sadzenie drzew.

- Już kiedy usłyszałem przez telefon, że znaleziono mundur, byłem zaintrygowany. Pomyślałem, ze jeśli jest w dobrym stanie, przekażemy go do jakiegoś muzeum. Ale kiedy rano zobaczyłem, że to mundur leśnika, moje zaskoczenie było ogromne! - przyznaje Tadeusz Lewandowski, nadleśniczy Nadleśnictwa Karnieszewice.

Jest też szczerym pasjonatem historii, z zainteresowaniem śledzi odkrycia dokonywane na terenie pomorskich lasów, więc podsianowskie znalezisko bardzo go ucieszyło. Tym bardziej, że jest kompletne i świetnie zachowane. 

- To niezmiernie interesujące, co dalej działo się z tym człowiekiem. Wprawdzie był żołnierzem niemieckim, ale pamiętajmy o kontekście historycznym - tu były wówczas Prusy. Był też leśnikiem - jak my. Nie chodzi o wychwalanie totalitaryzmu, ale o szacunek do przeszłości. Tu historia nie zaczęła się po 1945 r. Wcześniej tu też żyli ludzie i tworzyli to miejsce. Dlatego trzeba szanować dziedzictwo kulturowe, ślady po mieszkających tu ludziach - 3 tys. lat temu, tysiąc, sto, 70. To naprawdę bardzo ważne, żeby pamiętać i ocalić to, co po nich zostało - dodaje karniszewicki nadleśniczy. 

Jakie były dalsze losy Gerharda Liedtke, zbadają pracownicy Ośrodka Kultury Leśnej w Gołuchowie, do których trafiły znalezione skarby. Po ich oczyszczeniu i zakonserwowaniu, można je będzie oglądać w dziale muzealnym Ośrodka.