Po 64 latach albertynki opuszczają Białogard

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 08.08.2021 21:12

Niosły pomoc i albertyński charyzmat nie tylko podopiecznym Domu Pomocy Społecznej, ale całemu miastu. Z końcem września z miasta wyjadą dwie ostatnie zakonnice ze Zgromadzenia Sióstr Albertynek Posługujących Ubogim.

Po 64 latach albertynki opuszczają Białogard Siostra Dobrawa i siostra Renata dziękowały w kościele św. Jadwigi za 64 lata posługi albertynek w Białogardzie. Karolina Pawłowska /Foto Gość

Był czas, gdy w zwinisławskim DPS-ie pracowało ich kilkanaście. W ubiegłym roku już tylko cztery. Dzisiaj na pielęgniarskim posterunku przy pacjentach zostały już tylko dwie: s. Mirosława Antczak i s. Faustyna Lament.

– Bardzo mocno widać, jak zgromadzenie kurczy się. A to pociąga za sobą bolesną konieczność likwidacji niektórych placówek i odchodzenia z posługi – przyznaje s. Dobrawa Korzeniewska z Poznania, która podczas niedzielnych Mszy św. w kościele św. Jadwigi opowiadała o zgromadzeniu i posłudze białogardzkich albertynek, dziękując za wszelkie dobro, którego siostry doświadczyły.

– Ale zostawiamy DPS w przeświadczeniu, że ten dom i jego mieszkańcy są zaopiekowani, że charyzmat św. brata Alberta zapuścił głęboko korzenie i będzie owocować. To dobro, które siostry czyniły przez tyle lat, przyniesie owoc – osoby, które dzięki nim zetknęły się z charyzmatem albertyńskim będą niosły go dalej, czyniąc dobro drugiemu człowiekowi – zapewnia albertynka, dodając: – Mamy też świadomość, że przez tak wiele lat także siostry doświadczyły wielkiego dobra ze strony środowiska, kapłanów i parafian. Dziękujemy za to Bogu.

Siostry albertynki pracują w Domu Pomocy Społecznej w Zwinisławiu od 1954 r. Z ich medycznej pomocy korzystali również mieszkańcy miasta. Wśród sióstr była także organistka i katechetka. W latach 70. i 80. ubiegłego wieku było ich kilkanaście. Podobnie, jak inne zgromadzenia, także siostry, których podstawowym charyzmatem jest posługa cierpiącym i najuboższym, cierpią z powodu kryzysu powołań. Liczba sióstr spada, a to pociąga za sobą konieczność szukania nowych metod pracy. 

Białogardzki dom należy do prowincji poznańskiej zgromadzenia, która w przyszłym roku będzie świętować pół wieku istnienia.

– Przez te 50 lat prowincja otworzyła 25 placówek. Od września będzie ich tylko 9. W szczytowym okresie, w 1997 r., było nas 106 sióstr. Teraz jest nas 69 – przyznaje ze smutkiem s. Dobrawa.  

Przygotowaniem do świętowania jubileuszu jest peregrynacja wizerunku patrona prowincji – kopii obrazu z kaliskiego sanktuarium św. Józefa.

Obraz odwiedza domy albertynek prowincji poznańskiej, pozostając w każdym z nich przez miesiąc. Przez najbliższy tydzień okazję do modlitwy przy nim mają także mieszkańcy Białogardu w kościele św. Jadwigi.

Siostra Dobrawa zachęca do szukania wstawiennictwa św. Józefa w codziennych sprawach, ale także do powierzania mu rodzin, w których będą wzrastać powołania: zarówno do życia w małżeństwie, jak i oddania życia Bogu. Zapewniając o modlitewnej pamięci albertynek o mieście, prosiła również o wołanie w intencji powołań do zgromadzenia posługującego ubogim. 

– Żegnając się z miastem, prosimy także o modlitwę za nasze zgromadzenie, żeby przetrwało, żeby się rozwijało pomimo różnych kryzysów. Mamy świadomość, że ubogich nigdy nie zabraknie i charyzmat św. brata Alberta jest zawsze aktualny, dlatego prosimy o modlitwę w intencji powołań – prosiła albertynka.

Więcej o białogardzkich albertynkach w jednym z kolejnych wydań papierowych "Gościa Koszalińsko-Kołobrzeskiego".