Trudniej, ale lepiej? Piesza pielgrzymka dotarła na Jasną Górę

ks. Wojciech Parfianowicz ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 13.08.2021 10:58

Na jasnogórskich błoniach 13 sierpnia rano zameldowało się 180 pielgrzymów, uczestników 39. Pieszej Pielgrzymki Diecezji Koszalińsko-Kołobrzeskiej. Przywitał ich bp Edward Dajczak.

Trudniej, ale lepiej? Piesza pielgrzymka dotarła na Jasną Górę 39. Piesza Pielgrzymka na Jasną Górę u celu wędrówki. ks. Sebastian Przybyła

Pielgrzymi dotarli do Częstochowy o wczesnych godzinach porannych. Podchodzili pod jasnogórskie błonia w dwóch grupach. Czekał na nich biskup diecezjalny Edward Dajczak.

Tak wyglądało wejście Grupy 1.

Zaraz za nią pod jasnogórski klasztor podchodziła Grupa 2.

Pielgrzymi tradycyjnie przez chwilę zaraz po przyjściu leżeli krzyżem, modląc się w ciszy.

Trudniej, ale lepiej? Piesza pielgrzymka dotarła na Jasną Górę   Leżenie krzyżem przed jasnogórskim sanktuarium. ks. Sebastian Przybyła

Następnie pielgrzymi udali się do kaplicy Cudownego Obrazu, gdzie bp Edward Dajczak poprowadził modlitwę.

Pielgrzymi rozpoczęli wędrówkę 1 sierpnia w Skrzatuszu. Ostatecznie na Jasną Górę 13 sierpnia doszło 180 osób. Przez całą pielgrzymkę przewinęło się ich 200 - niektórzy szli od początku przez kilka dni, inni doszli w trakcie. Opiekę duszpasterską sprawowało nad nimi 12 kapłanów oraz 2 kleryków. Biskup diecezjalny spotykał się z pielgrzymami 1 sierpnia w Skrzatuszu, 5 sierpnia w Gnieźnie, 12 sierpnia na tzw. Przeprośnej Górce oraz 13 sierpnia w Częstochowie. W tzw. Złotej Grupie, którą co roku tworzą pielgrzymi duchowi, uczestniczyło ok. 500 osób.

Na następnej stronie więcej o samej pielgrzymce i jej wyjątkowym charakterze w tym roku.

W tym roku piesza pielgrzymka na Jasną Górę miała wyjątkowy charakter. Pandemia wymusiła bowiem znaczące zmiany organizacyjne.

Uczestnicy - mogło ich być maksymalnie 200 - podzieleni zostali tylko na dwie grupy. Nie było też noclegów u gospodarzy w domach. Wszyscy nocowali w dużych salach, np. w szkołach, co powodowało pewne niedogodności, ale także - jak przyznają sami pielgrzymi - miało swoje dobre strony.

- Rzeczywiście, niektórzy pielgrzymi odczuwali niedosyt spotkania z gospodarzami na noclegach - mówi ks. Marcin Kościński, dyrektor pielgrzymki. Ten aspekt pielgrzymowania był bowiem zawsze dla wielu niezwykle istotny. Niektórzy latami gościli u tych samych gospodarzy. Zawiązywały się między nimi więzy, przyjaźnie, trwające także poza pielgrzymką.

Potwierdza to Katarzyna, uczestniczka pielgrzymki z Karlina, która szła po raz szósty: - Noclegi w domach zawsze były okazją, żeby poznać ludzi z innej części Polski. Mam też tzw. stałe noclegi. W tym roku musiał nam wystarczyć kontakt esemesowy i było nam przykro, że nie mogliśmy ich odwiedzić.

Wspólne noclegi, to także konkretne problemy logistyczne - stanie w kolejkach do łazienki, czasami brak ciepłej wody, wspólne posiłki, spanie na podłodze, chrapanie zmęczonych pielgrzymów - innymi słowy, znacznie mniejsza wygoda niż dotychczas.

- Jednak wspólne noclegi okazały się bardzo jednoczące. Dzięki nim ludzie lepiej się poznali - zauważa ks. Kościński.

Ks. Mateusz Chmielewski, który był przewodnikiem jednej z dwóch grup, zwraca uwagę na to, że wspólne nocowanie nadało pielgrzymce charakter bardziej diecezjalny. Dotychczasowe numery i barwy, kojarzące się od lat z daną miejscowością, czy regionem, musiały bowiem ustąpić innemu podziałowi - wymuszonemu przez pandemię.

- Dzięki temu osoby, które znały się tylko z widzenia, czy z postojów, mogły się poznać lepiej, idąc razem w jednej grupie. Np. w Grupie 1 w tym roku wędrowali pielgrzymi już nie tylko z Koszalina, ale także ze Słupska, Kołobrzegu, Białogardu, Drawska Pomorskiego, Czaplinka, czy Połczyna-Zdroju. Była to wyjątkowa mieszanka niesamowitych ludzi z różnych stron diecezji. Świętnie to zafunkcjonowało. Stworzyła się wspólnota, która szła w bardzo dobrej atmosferze - przyznaje przewodnik grupy.

Na jeszcze inny aspekt takiej formy pielgrzymowania zwraca uwagę Monika z Koszalina, która szła ze swoim mężem - oboje po raz pierwszy: - Wszyscy mają takie same warunki, takie same niewygody. Jesteśmy więc razem w tych trudach, ale i w radości, ponieważ łatwiej jest nawiązać ze sobą kontakt.

Co w tym roku czekało pielgrzymów na trasie, jeśli chodzi o pogodę? - W porównaniu z innymi latami, była to pogodowo chłodna pielgrzymka. Upałów nie mieliśmy. Raz zmoczyła nas naprawdę porządna ulewa - mówi ks. Marcin Kościński.

Tematem przewodnim tegorocznej pielgrzymki, która odbywała się pod hasłem: "Wracamy do Pana", była Eucharystia. Przygotowanych wcześniej katechez na ten temat pielgrzymi słuchali w drodze w formie podcastów. Materiały te wciąż są dostępne na specjalnym kanale YouTube.

Do tematu nawiązywał także bp Edward Dajczak w przedostatnim dniu pielgrzymowania podczas homilii na tzw. Przeprośnej Górce.

- Jesteśmy do Mszy św. przyzwyczajeni, ale tak jak do wielu rzeczy, i do Eucharystii można przyzwyczaić się w sposób niedobry. Gdyby chrześcijanie starali się żyć Eucharystią, a nie tylko na niej być, świat byłby zupełnie inny. Jaka jest moja Eucharystia? - pytał biskup pielgrzymów.

- Akt konsekracji to modlitwa, a nie tylko powtórzenie słów Jezusa - mówił biskup, odnosząc się do słów przeistoczenia. - To jest pełne uczestnictwo w tym, co Pan uczynił w Wieczerniku - dodał pasterz diecezji, zwracając uwagę na to, że udział we Mszy św. wzywa wierzącego do gotowości do złożenia daru z siebie samego, na wzór Chrystusa.

- Wyjdź z pielgrzymki takim, by Eucharystia była centrum twojego życia. "Idźcie, ofiara spełniona", czyli ze świadomością, by wszystko w waszym życiu działo się na miarę Eucharystii - zakończył biskup.