Traktować drugiego jak brata. V Światowy Dzień Ubogich

Katarzyna Matejek Katarzyna Matejek

publikacja 14.11.2021 14:12

W pawilonie-jadłodajni Domu Miłosierdzia bp Krzysztof Zadarko sprawował Mszę św. dla bezdomnych i ubogich Koszalina.

Traktować drugiego jak brata. V Światowy Dzień Ubogich Brat Franciszek przekonywał, że ubodzy potrzebują nie tylko pokrzepienia ciała, ale i ducha. Katarzyna Matejek /Foto Gość

Tym razem nie tylko na obiad, ale i duchowy posiłek zaprosił ubogich i bezdomnych Koszalina Dom Miłosierdzia Bożego. Mszy św. sprawowanej w pawilonie służącym na co dzień za jadłodajnię przewodniczył bp Krzysztof Zadarko. Wzięło w niej udział ok. 70 osób.

Zanim biskup wygłosił homilię, poprosił o świadectwo spotkania z bezdomnymi brata Franciszka ze wspólnoty Braci Miłosiernego Pana.

- Tym, czego potrzebuje serce ludzi, którym niesiemy na ulice jedzenie, ciepłą herbatę, jest rozmowa - powiedział brat o ludziach, którzy od dramatów życiowych uciekają w nałogi, złe decyzje. Opowiedział o wartości rozmowy o Bogu z tymi ludźmi, a także podarowania im obrazka Jezusa Miłosiernego z zapewnieniem o Bożej wszechmocy i zaproszeniem w progi Domu Miłosierdzia.

- Nie zapomnę chwili, gdy jeden z tych mężczyzn wziął obrazek Pana Jezusa w swoje zniszczone ręce, spojrzał w twarz Jezusa i zaczął płakać. Wyznał, że nie chce tak dłużej żyć, ale chce odmienić swoje życie - relacjonował brat rozmowę, którą zwieńczyła szczera opowieść bezdomnego o jego życiowym losie. - Jako bracia i siostry Miłosiernego Pana obserwujemy w tych spotkaniach z ludźmi z ulicy, że przesłanie "Jezu, ufam Tobie" jest dla nich kluczem do serca Jezusowego - podkreślił.

Biskup Zadarko ukazał formę, jaką powinno przybrać wyjście do ludzi ubogich: to wzbudzające zaufanie stanięcie na równi z nimi, jak z braćmi, natomiast wystrzeganie się roli dobroczyńcy, który chce co prawda podać jedzenie, zaoferować pieniądze czy inną pomoc, ale też na tym zakończyć spotkanie. Traktowaniu  po bratersku służy styl rozmowy: bycie miłym, otwartym, życzliwym.

- Aby zacząć traktować drugiego jak brata, a nie kogoś, kto potrzebuje kilku złotych, chleba, opatrzenia ran, najpierw potrzebna jest uwaga skierowana na niego, zapytanie go o niego samego i jego potrzeby - stwierdził biskup, nawiązując do orędzia papieża Franciszka na V Światowy Dzień Ubogich. - To sam Pan Bóg czeka na to, że zwrócimy uwagę na drugiego człowieka - dodał.

- Prawdziwe miłosierdzie wobec ubogich zaczyna się, gdy jestem dla nich jak brat. Jezus jest pierwszym ubogim w tych ludziach. Patrząc na obraz Jezusa Miłosiernego widzimy, że On jest pierwszym, który uczy nas, jak patrzeć na drugiego człowieka, nawet tego, który w swoim życiu zmarnował wszystko - zaznaczył hierarcha, podkreślając różną od filantropii chrześcijańską motywację dobroczynności.

Biskup zachęcił zebranych, by, choć ubodzy, sami zauważali innych ubogich. A także do spojrzenia na ubóstwo w szerszym kontekście współczesnych światowych dramatów, jak wojny, ubożenie społeczeństw na rzecz bogacących się jednostek, migracje ludności. Za papieżem Franciszkiem przestrzegał, że dopóki nie będziemy się traktować jak bracia i siostry, dotąd będą trwały wojny i nieszczęście. - Żeby zobaczyć w ubogim obraz samego Chrystusa, trzeba dużo rzeczy w swoim życiu zmienić. To jest jak rewolucja, która musi nastąpić w naszym myśleniu - dodał.

Troska o ubogich to jeden z głównych celów działania Domu Miłosierdzia. W jadłodajni przyjmującej obecnie na obiady ok. 130 osób dziennie, w wychodzeniu do bezdomnych na ulice Koszalina, w prowadzeniu domów dla łącznie 150 kobiet i mężczyzn w kilku miejscach diecezji pracuje niewiele osób: 8 braci, 4 siostry oraz stałe grono kilkunastu wolontariuszy.

- Czynienie dobra ubogim, tak jak czynił to Pan Jezus, jest wpisane w regułę naszego życia. Tym charyzmatem chcemy żyć i przygarniać tych, którzy potrzebują posiłku, dobrego słowa, uwagi drugiego człowieka - mówi brat Józef. Jak dodaje, dowodem skuteczności tego charyzmatu jest to, że wielu gości jadłodajni decyduje się zamieszkać pod dachem Domu Miłosierdzia i jego filii, co oznacza decyzję zmiany życia. - Wielu z nich garnie się do Boga, przystępuje do sakramentów - opowiada.

Jedną z osób stołujących się od kilku miesięcy w pawilonie jest pan Marek. Zmusiła go do tego sytuacja rodzinna - opieka nad poważnie chorym ojcem. Także pani Halina zanosi posiłki kilku osobom. To trzy panie, w tym dwie leżące, które same nie mogą dotrzeć do Domu Miłosierdzia. - Dla nich moje wizyty to nie tylko ulga, że ktoś im przyniesie obiad, jedyny ciepły posiłek dnia - mówi pani Halina. - Ja przecież nie tylko dostarczam pojemniki z jedzeniem, ale też rozmawiam z nimi, wysłuchuję i przytulam - dodaje.

Po liturgii podano zgromadzonym w pawilonie i przed nim niedzielny obiad.