Odkąd jest na stacji, nie ma wypadków

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 25.11.2021 20:22

Tak zapewniają pilscy emerytowani kolejarze. We wspomnienie św. Katarzyny Aleksandryjskiej cieszyli się z odnowionej figury swojej patronki.

Odkąd jest na stacji, nie ma wypadków Odnowiona figura wróciła na swoje miejsce na pilskim dworcu kolejowym. Karolina Pawłowska /Foto Gość

Świętej Katarzynie z pilskiego dworca po latach opiekowania się kolejarzami i podróżnymi należał się porządny remont.  

- Ostatnio była już w bardzo złym stanie. Ktoś wydłubał jej oczy. Wyglądało to źle i niegodnie. Na szczęście znaleźli się ludzie, którym to leżało na sercu - cieszy się Jan Nowak, emerytowany kolejarz i działacz kolejarskiej Solidarności.

Na kolei przepracował ponad 30 lat i nie ma wątpliwości, że był to więcej niż zawodowy obowiązek. - Nie mówiliśmy, że idziemy do pracy, tylko na służbę. A w tej odpowiedzialnej służbie bardzo potrzeba nam wsparcia Pana Boga. Od 8 lat jestem już na emeryturze, ale nadal, kiedy tylko wybieram się w drogę, proszę św. Katarzynę o pomoc. Nie umiałbym inaczej wyjechać z Piły - zapewnia.  

Powojenna historia miasta nierozerwalnie związana jest z koleją. W dużej mierze dzięki kolejarzom miasto wracało po wojnie do życia i zyskiwało nowy kształt. To tutaj, w Zakładach Naprawczych Taboru Kolejowego, reperowano setki lokomotyw i zatrudniano tysiące mieszkańców regionu. Część tej historii bezpowrotnie zniknęła razem z rozwiązaniem zakładów. Niewiele brakowało a przepadłaby także św. Katarzyna, bo początkowo tam znajdowała się figura.  

- To jest model, według którego postało bodajże 10 odlewów, rozwiezionych do ZNTK w całej Polsce. Jedna z tych figur jest także przy naszym kościele św. Stanisława Kostki - opowiada Krzysztof Sass, który ocalił św. Katarzynę. - Kiedy zapadła decyzja o likwidacji ZNTK, postanowiliśmy uratować co się da z historii. Wywieźliśmy figurę do kościoła, żeby nie trafiła na śmietnik. W końcu uznaliśmy, że najwłaściwszym miejscem, gdzie powinna się znaleźć, jest stacja kolejowa, żeby pomagała nam kolejarzom i podróżnym docierać bezpiecznie do celu - wspomina.  

Pomysł nie we wszystkich znalazł entuzjastów. - Były różne powody stojące na przeszkodzie: a to względy architektoniczne, a to radni nie wszyscy byli na tak. W to, że jednak figura stanęła na dworcu, duży wkład miał nieżyjący już Andrzej Priebe, wpierał nas bardzo ks. Kazimierz Helon, pierwszy proboszcz parafii św. Stanisława Kostki, gdzie jest duszpasterstwo kolejarzy. Takie rzeczy też trzeba pamiętać - dodaje Jan Nowak.  

W liturgiczne wspomnienie świętej męczennicy i patronalne święto ludzi kolei figura wróciła na swoje miejsce na pilskim dworcu kolejowym po szybkim remoncie, który został zrealizowany dzięki stowarzyszeniu Effata, działaczy pilskiej Solidarności oraz pilskiego oddziału Koła Emerytów i Rencistów Kolejarzy NSZZ "Solidarność". 

- Widziałem codziennie, w jakim figura jest stanie. Była odrapana, czas ją przekrzywił, straciła oczy. A równocześnie miałem w uszach piękne wspomnienia kolejarzy, którzy cieszyli się, że udało się ją postawić na pilskim dworcu - wyjaśnia Artur Łazowy, prezes Stowarzyszenia Inicjatyw Społecznych Effata, główny motor napędowy odnowienia figury. Z okazji uroczystego powrotu świętej na swoje miejsce włożył nawet mundur, który otrzymał od kolejarzy za wieloletnią, owocną współpracę.  

Przywrócenie godnego wyglądu figurze to także próba ocalenia lokalnej historii i kolejarskich tradycji. 

 - Przygotowujemy teraz uroczystości rocznicowe związane z wprowadzeniem stanu wojennego. Tamtą “Solidarność” w dużej mierze tworzyli pilscy kolejarze. I nagle się okazało, że większość z nich już odeszła. Pomyśleliśmy, że jeśli teraz nie zadbamy o figurę, przepadnie część miejskiej historii, która przecież trwa wyłącznie w przekazach ustnych, nie została nigdy spisana. Trzeba więc coś robić, żeby pamięć o lokalnej historii przetrwała - wyjaśnia społecznik.  

Ważną sprawą jest to, że wokół idei odnowienia figury udało się zgromadzić ludzi z różnych środowisk: kamieniarzy, którzy ofiarowali materiał i pracę, miejscową artystkę, która odnowiła figurę, czy mieszkańców pilskiego domu Monar Markot, którzy przez ostatnie kilka dni - nie bacząc na paskudną pogodę - porządkowali teren, demontowali i na nowo instalowali ważącą 250 kg figurę.  

- Nawet policjanci, którzy najpierw chcieli nam wlepić mandat za jeżdżenie samochodem z przyczepką po peronie, ostatecznie też włączyli się w pracę i pomogli nam ustawić figurę - dodaje z uśmiechem Artur Łazowy.  

Odnowioną rzeźbę pobłogosławił ks. Witold Drzyzgiewicz z kościoła św. Jana Bosko.  

- Jak to drzewiej bywało, każdy cech miał swojego patrona. Niestety dzisiaj niewielu o tym pamięta. Gratuluję, że pielęgnujecie tę piękną tradycję. Jestem pewien, że św. Katarzyna w niebie was strzeże - mówił do zgromadzonych kolejarzy duszpasterz, także syn i wnuk kolejarza.  

- Figura w tym miejscu ma bardzo ważną funkcję do spełnienia: ma przypominać i tym, którzy pracują, i tym, którzy podróżują, że Bóg się nami opiekuje. Deleguje swoich świętych, by wstawiali się za nami - podkreślał salezjanin.  

A Jan Nowak nie ma wątpliwości, że patronka kolejarzy robi co trzeba na dworcu kolejowym, który jej powierzyli w opiekę. 

 - W węźle pilskim było naprawdę dużo wypadków, w tym śmiertelne. Od momentu ustawienia rzeźby nie było żadnego poważnego zdarzenia kolejowego - zapewnia.