"Pusta choinka" łączy ludzi

Katarzyna Matejek Katarzyna Matejek

publikacja 12.12.2021 16:19

Na koszalińskiej giełdzie wśród mnóstwa pawilonów handlowych pojawił się 12 grudnia charytatywny namiot Caritas.

"Pusta choinka" łączy ludzi Młodzież z "ekonoma" zachęca bywalców giełdy do wsparcia dzieci z diecezji oraz z obozów na Samos i Lesbos. Katarzyna Matejek /Foto Gość

Tegoroczna odsłona przedświątecznej akcji "Pusta choinka", która miała miejsce 12 grudnia na terenach podożynkowych w Koszalinie, wzorem lat poprzednich symbolizowana jest przez suchą choinkę z zawieszonymi bombkami zawierającymi informację o świątecznej paczce, którą można zrobić konkretnemu dziecku z naszej diecezji. Równolegle realizowana jest kampania na temat dzieci z obozów dla migrantów i uchodźców z greckich wysp Samos i Lesbos, od kilku lat wspieranych przez Caritas naszej diecezji - datki pomogą zorganizować świąteczny posiłek i obdarować dzieci produktami higienicznymi.

Większość zainteresowanych "Pustą choinką" wybiera formę wrzucenia datków do puszki, rzadziej ktoś decyduje się zerwać bombkę i zrobić paczkę na konkretne zamówienie. Darczyńcy otrzymują pamiątkowe magnesy z logo akcji i audiobooka z bajkami dla dzieci. - Ludzie pytają, o co chodzi z tą suchą choinką, bo to zwraca ich uwagę i to jest punkt wyjścia do rozmowy - mówi koordynujący akcję Krystian Linnik. - Ale widać też, że są tacy, którzy tę akcję znają z lat poprzednich.

Nadia, jak całe jej Szkolne Koło Caritas z Zespołu Szkół nr 1, czyli koszalińskiego "ekonoma", po raz pierwszy bierze udział w akcji. W dodatku należy do koła od niedawna. - Chciałam się jakoś przydać, więc kiedy dowiedziałam się o "Pustej choince", dołączyłam do zespołu. Ja sama i w ogóle młodzież dzisiaj jest wyczulona na problemy uchodźców, a tym bardziej na los dzieci w obozach. To nas porusza, dużo wiadomości na ten temat się słyszy, dlatego chcemy pomagać - mówi nastolatka. Na giełdzie spaceruje w kamizelce Caritas z ulotkami, balonami i zachęca ludzi, by podeszli do stoiska. - Reakcje są różne, często ludzie po prostu nam odmawiają. Jeśli jednak uda się zamienić kilka słów, wtedy chętniej idą do stoiska - opowiada.

Jej kolega Miłosz dyżuruje na giełdzie od rana przez wiele godzin. To oznacza stanie na chłodzie i brodzenie w roztapiającym się śniegu, ale nastolatek nie narzeka. - Warto to robić, żeby zainteresować ludzi problemem tych dzieci. I to się udaje. Pewna pani, która zatrzymała się z ciekawości, w końcu zdecydowała się wziąć bombkę i kupić prezent dla dziecka. Albo mała dziewczynka, której daliśmy balon, potem z rodzicami przyszła i ta rodzinka wrzuciła pieniądze do puszki charytatywnej. Z naszej strony to prosty gest - dać balon, zachęcić przechodniów, coś wyjaśnić, a dzieje się coś dobrego - mówi licealista.

Wolontariuszom z "ekonoma" towarzyszy Iwona Jasińska, nauczycielka języka angielskiego i przedmiotów turystycznych. - Poprzez tę akcję osoby potrzebujące pomocy ujawniają nam swoje potrzeby. A to jest dużo, bo już samo sformułowanie, czego się potrzebuje, np. butów czy czapki, wymaga pokory i nadziei, że ktoś zechce to zauważyć. I tak się dzieje, dlatego mamy poczucie, że ta akcja łączy ludzi - mówi nauczycielka.