Nic monarchów nie odstrasza

Ani zimowa aura, ani pandemia. W maseczkach i w koronach na głowach mieszkańcy diecezji ruszyli za gwiazdą do Betlejem.

Piła. W rolę Świętej Rodziny wcielili się kolejny raz Sylwia i Sebastian Krajewscy z 1,5-miesięczną Wandzią, która zastąpiła jako Jezusa starszą siostrę Ulę. Reszta pociech grała anioły i pastuszków.
Karolina Pawłowska /Foto Gość

Nie wszystkie miasta zdecydowały się na zorganizowanie orszaków, jednak tam, gdzie Trzej Królowie wyszli na ulice, podążyły za nimi tłumy mieszkańców.

Monarchów z południa diecezji, jak tych z kolędy, nic nie było w stanie odstraszyć. Włożyli korony na głowy i raźno ruszyli w orszakach w Kaliszu Pomorskim Jastrowiu i Pile. Przemierzającymi trasę łączącą oba jastrowskie kościoły w sporej części były dzieci. Część z nich pokonywała drogę pieszo, inne jako środek lokomocji wybrały wózki pchane przez rodziców czy dziadków. To dobry prognostyk na przyszłość. – Ich obecność bardzo cieszy. I nie chodzi jedynie o to, że będzie miał kto podtrzymywać tradycję. Najmocniej leży nam na sercu to, żeby nie odwracali się od Jezusa, od Kościoła. Ważniejsze od tego, czy będą się przebierać na potrzeby orszaku, jest to, żeby autentycznie stawali się czwartym królem. Przyjmując Chrystusa do swojego serca, będą Go głosić światu – podkreśla ks. Andrzej Wachowicz, proboszcz parafii św. Michała, od której rozpoczęło się maszerowanie.