Kochałem moje powołanie

Katarzyna Matejek Katarzyna Matejek

publikacja 03.03.2022 14:31

W Kołobrzegu bp Zadarko przewodniczył uroczystościom pogrzebowym ks. kan. Eugeniusza Matysiaka.

Kochałem moje powołanie Kołobrzeg, 3 marca. Msza św. w kościele pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny. Katarzyna Matejek /Foto Gość

Zmarłego 1 marca ks. kan. Eugeniusza Matysiaka pożegnali 3 marca w Kołobrzegu kapłani z diecezji, w tym emerytowani, wśród których spędził ostatnie miesiące życia w diecezjalnym domu senioralnym. Uroczystości pogrzebowe rozpoczęto w kołobrzeskim kościele rektoralnym, by jeszcze tego samego dnia kontynuować je w Rzeczycy – miejscowości, w której zmarły kapłan przez 22 lata był proboszczem. Zwieńczy je 5 marca pochówek na cmentarzu w Jonkowie koło Olsztyna.

Mszy św. w Kołobrzegu w intencji zmarłego duszpasterza przewodniczył bp Krzysztof Zadarko. Na wstępie liturgii, w kontekście aktualnych wydarzeń w dotkniętej wojną Ukrainie, biskup przypomniał, że śmierć jest zawsze najtrudniejszą chwilą w życiu. – Gdy za naszą wschodnią granicą śmierć stała się codziennością, grozi nam niebezpieczeństwo, że śmierć jednego człowieka może przestać mieć dla nas znaczenie – zauważył biskup. Dlatego podkreślił wartość kapłaństwa ks. Matysiaka, który oddając swoje życie dla Chrystusa – całe, nieustannie, codziennie od święceń kapłańskich – składał ofiarę za wszystkich ludzi i zarazem za pojedynczego człowieka.

– Dlatego ma znaczenie to, że dzisiaj dotykamy tajemnicy życia jednego kapłana, który był dla wszystkich. Jego wierna kapłańska służba sprawowana przez wiele lat w diecezji, z której pochodził – powiedział biskup o diecezji drohiczyńskiej – a potem w naszej diecezji, zostawiła ślad w wielu miejscach. Ks. Eugeniusz tam służył, głosił słowo Boże, sprawował sakramenty i dawał świadectwo wiary postawą pełną cichości, cierpliwości, łagodności i dobroci. Znaczył w ten sposób obecność Kościoła w duszy pojedynczego człowieka i wspólnotach, w których posługiwał.

"Wyrażam wdzięczność Panu Bogu za dar kapłaństwa, bo mimo moich słabości i błędów starałem się wypełniać wolę Bożą w mojej posłudze. I nigdy nie żałowałem swojej decyzji. Zawsze bardzo kochałem moje powołanie" – to testament duchowy śp. ks. Eugeniusza Matysiaka, zacytowany na wstępie kazania. Wygłosił je ks. Marcin Lipnicki, dyrektor Domu Księży Emerytów.

– To niesamowite słowa kapłana, który oddał swoje życie Panu Bogu – powiedział, przywołując ostatnie dni ks. Eugeniusza spędzone w tej placówce. – Jeszcze kilka dni temu był z nami, jeszcze kilka dni temu uśmiechał się, mogliśmy z nim porozmawiać.

Dyrektor wskazał na wierność tego duszpasterza wobec Eucharystii, którą nie tylko sam z wiarą przyjmował, ale sprawował i rozdawał ludziom. – Stoimy wobec ciała naszego brata, który swoją cichością, łagodnością, miłością całym życiem pokazał, w jaki sposób kochać Pana Boga – powiedział. Jak dodał, takich świadków miłości i dobroci potrzeba w aktualnym, brutalnym momencie historii, gdy ludzie pozbawiani są życia, domów, ojczyzny. – To jest właśnie powołanie kapłana, by stając przed ludźmi, umiał wskazać na Chrystusa, pokazać że nie liczą się egoizm i własne sprawy, lecz miłość i miłosierdzie, akceptacja dla drugiego, dawanie innym poczucia bezpieczeństwa, nadziei. Kapłańskie powołanie to właśnie stanie obok drugiego człowieka, który nieustannie potrzebuje modlitwy i wyciągniętej ku niemu dłoni, nawet kiedy tę dłoń próbuje odepchnąć, uderzyć.

Ks. Lipnicki zadał pytanie, które zadaje sobie niejeden kapłan: czy warto się starać, skoro są ludzie, którzy to odrzucają. – Ksiądz Eugeniusz był wzorem człowieka i kapłana, pokazał drogę, jaką kapłan powinien podążać – podsumował kaznodzieja.