Ściany, które mówią

ks. Wojciech Parfianowicz ks. Wojciech Parfianowicz

publikacja 02.05.2022 21:08

Szczecinecka świątynia stała się wyjątkowa nie tylko w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej. Wystrój wnętrza zaprojektował i wykonał w niej o. Marko Rupnik.

Ściany, które mówią o. Marko Rupnik podczas prac w Szczecinku. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

Trudno uwierzyć, że w końcu do tego doszło. Do Szczecinka przyjechał o. Marko Ivan Rupnik, znany na całym świecie artysta, teolog, który wykonał wystrój takich miejsc jak m.in.: kaplica Redemptoris Mater w Pałacu Apostolskim, nowy kościół w Fatimie, kaplica różańcowa w Lourdes, krypta w San Giovanni Rotondo, sanktuarium św. Jana Pawła II w Krakowie i wiele innych.

Udało się go ściągnąć także do Szczecinka do kościoła pw. św. Krzysztofa.

Byliśmy w szczecineckiej świątyni, aby zobaczyć, jak przebiegają prace:

o Marko Rupnik w Szczecinku - w czasie prac nad wystrojem kościoła pw. św. Krzysztofa.
ks. Wojciech Parfianowicz

- Wyzwanie stworzenia przestrzeni, w której będzie się czuło modlitwę, jest dla proboszcza bardzo ważne. Od samego początku wiedziałem, że wyzwaniu temu będzie trudno sprostać - mówi ks. Bogusław Matusik, proboszcz.

- Oczywiście mam świadomość, że poprzeczkę postawiliśmy sobie wysoko. Jednak odpuścić i zrobić coś mniejszego można było zawsze. Cierpliwość popłaca i kończy się to tym, że mamy świątynię wykonaną przez o. Marko Rupnika - dodaje duszpasterz.

Co o przyjeździe do Szczecinka, gdy wciąż nieskończona jest praca w brazylijskiej Aparecidzie, mówi sam o. Rupnik?

- Nie wybieram miejsca pracy ze względu na jego ważność. Propozycje, które do nas spływają, to jest Kościół, który nas wzywa - mówi.

Ojciec Rupnik znany jest z charakterystycznego stylu, który rozpoznawalny jest na pierwszy rzut oka. Zajmuje się głównie wykonywaniem mozaik, jednak w Szczecinku zdecydował się na polichromie. Jak mówi, wystrój świątyni jest czymś więcej niż dekoracją, która ma być po prostu estetyczna.

- Dla mnie bardzo cennym jest to, co odkryłem przez lata, czytając ojców Kościoła. Dla nich budynek kościoła zawsze był obrazem Kościoła pisanego przez duże K. Ściany świątyni były dla nich autoportretem Kościoła - mówi o. Rupnik.

- Nawet, gdy ktoś wchodzi do kościoła i nie jest w nim akurat sprawowana żadna liturgia, to sprawują ją ołtarz, ambona, ściany, architektura - dodaje.

Motywem przewodnim łączącym wszystkie malowidła w szczecineckiej świątyni jest woda.

- Kiedy wejdzie się do świątyni i popatrzy przed siebie, od razu widać Chrzest Jezusa i Jego zstąpienie do piekieł. Nie sposób tutaj nie pomyśleć o własnym chrzcie, który jest przecież wyrwaniem z grobu, ze śmierci. Jesteśmy ochrzczeni, czyli razem z Chrystusem umarli i wskrzeszeni do życia - wyjaśnia o. Rupnik teologię zawartą w przedstawieniu na ścianie prezbiterium.

W miejscu gdzie zostanie umieszczona chrzcielnica namalowano scenę, w której św. Piotr ochrzcił Korneliusza. - Piotr zrozumiał wtedy, że Bóg naprawdę nie ma względu na osoby. Korneliusz był Rzymianinem, a więc okupantem, ale otrzymał Ducha Świętego - mówi o. Rupnik, zwracając uwagę na darmowość łaski chrztu.

Na innej ścianie baptysterium o. Rupnik zdecydował się na scenę spotkania Jezusa z Samarytanką przy studni: - Współcześni egzegeci zwracają uwagę na fakt, że dzban, który ona przyniosła, był używany do składania w nim prochów zmarłych. Przyszła więc ze śmiercią, a otrzymała życie.

To kolejny obraz, wyjaśniający znaczenie pierwszego sakramentu.

Nawiązując do nowego stworzenia w chrzcie świętym, w kościele przedstawione są też sceny pierwszego stworzenia człowieka oraz jego upadku, opisane w Księdze Rodzaju. Jest też scena przejścia przez Morze Czerwone, wesela w Kanie Galilejskiej, a także paruzji, czyli ostatecznego przyjścia Chrystusa w chwale.

Nie mogło także zabraknąć przedstawienia św. Krzysztofa. Jest ono wyjątkowe.

- W Kościele łacińskim tłumacząc znaczenie św. Krzysztofa, wychodzimy od znaczenia jego imienia. Oznacza ono "niosącego Chrystusa". Dlatego przedstawiliśmy go przechodzącego przez wodę na ramionach z Jezusem, który zakrywa mu oczy. Sens tego jest taki, że on patrzy na świat już nie swoimi oczami, ale oczami Jezusa. Nie patrzy już tylko oczami ludzkiej natury, ale stał się niejako bosko-ludzki. Jego człowieczeństwo zostało przebóstwione. Oznacza to, że nasza ludzka natura jest przeżywana dobrze wtedy, kiedy czynimy to, jako dzieci Boże - wyjaśnia o. Rupnik.

Przygotowania do wykonania wystroju świątyni przez o. Rupnika trwały kilka lat. Samo malowanie odbywa się od kilkunastu dni. Artysta przyjechał do Szczecinka z grupą swoich uczniów. W sumie jest to 10 osób z całego świata.

Każdy dzień rozpoczynają od Eucharystii. Pracują po 12 godzin dziennie. Razem dyskutują nad tym, jak namalować każdy detal, modlą się.

- Stworzyć coś dla Kościoła można tylko z Kościoła - tłumaczy o. Rupnik konieczność osobistej wiary w pracy nad sztuką sakralną.

Więcej o szczecineckim wydarzeniu w "Gościu Koszalińsko-Kołobrzeskim" nr. 19