Felix Cassubia, czyli Kaszubi na Świętej Górze

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 18.06.2022 23:10

Zjechali z całego Pomorza, przywożąc ze sobą kolorowe stroje, unikatowy język i głęboką wiarę. To już tradycja, żeby tutaj świętować po kaszubsku.

Felix Cassubia, czyli Kaszubi na Świętej Górze Kaszubi przyjeżdżają na Świętą Górę przede wszystkim po to, by modlić się w swoim języku. Karolina Pawłowska /Foto Gość

Inicjator kaszubskich odpustów na Świętej Górze, wbrew sceptycznym komentarzom o braku licznej społeczności kaszubskiej pod Polanowem, niezmiennie powtarza: - Tu jest Kaszubia! Tak nazywano właśnie nasze dzisiejsze Pomorze Środkowe: Kołobrzeg, Białogard, Szczecinek, Polanów. To było centrum historycznej krainy, która ciągnęła się od Gdańska aż do Rostocku bram - mówi o. Janusz Jędryszek, cytując słowa kaszubskiego hymnu.

Tych, którzy zjeżdżają się na Górę Polanowską od 8 lat, żeby świętować po kaszubsku, przekonywać o tym nie trzeba. Dla jeszcze nieprzekonanych gospodarz franciszkańskiej pustelni ma garść historycznych informacji. Na przykład o tym, że nazwa "Kaszuby" po raz pierwszy pojawiła się w bulli papieskiej, w której Grzegorz IX nazywa szczecińskiego władcę Bogusława I księciem Kaszub.

Innego argumentu dostarcza św. Faustyn, patron Kaszubów, którego relikwie sprowadzono do katedry w Kamieniu Pomorskim. W starym brewiarzu kamieńskim zapisana była antyfona ku czci męczennika: "O felix Cassubia, salutis indubia, propter Faustini caput, huc translatum beatum", czyli: "O szczęśliwe Kaszuby, (z powodu) ratunku niewątpliwego, poprzez głowę Faustyna tutaj sprowadzenie błogosławione".  Śpiew "O felix Cassubia" na prośbę duchownych rozbrzmiewał również w koszalińskim kościele Mariackim.

Tak było do czasów przybycia na te tereny reformacji. - W wyniku germanizacji ludność kaszubska była spychana i wynaradawiana. Ze swoim językiem i tradycją przetrwała jedynie tam, gdzie był Kościół katolicki. Luteranizm wypchnął Kaszubów, wyrugował, zniemczył - zauważa o. Jędryszek. - Wacław Nowicki, prezes koszalińskiego oddziału Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, odnalazł uchwałę Rady Miejskiej, że pod karą grzywny mieszkańcom Koszalina nie wolno było kupować na rynku produktów od ludności mówiącej po kaszubsku - podaje jeden z przykładów. Na to, że jeszcze w XIX w. w niedalekim Warcinie, gdzie majątek miał kanclerz Otto von Bismarck, jest list pisany przez jego żonę, która skarży się, iż przez okno słychać, jak "wilki wyją i szczekają Kaszubi".

Razem z przywracaniem kaszubszczyzny na Pomorze Środkowe o. Jędryszek stara się też przywrócić temu regionowi jego maryjny charakter. - Przecież dawniej ten region nosił zaszczytną nazwę Pomerania Terra Mariae - Pomorze ziemia Maryi. Zaś Matka Boża miała tytuł Maria Pomerana - Maryja Pomorza - powtarza franciszkanin i zaprasza nieustannie do wzięcia udziału w zainicjowanym przez siebie projekcie "500 kapliczek na 500 lat reformacji". Za jego sprawą w pomorskim krajobrazie na nowo pojawiają się przydrożne krzyże i dedykowane świętym kapliczki.

Podczas kaszubskiego odpustu zostały pobłogosławione dwie kolejne - św. Franciszka, która stanie w okolicach Sławna, i Matki Bożej Ostrobramskiej, ufundowana przez słupskich wilniuków.

Licznie przybyli na odpust pielgrzymi uczestniczyli w Mszy św. z liturgią słowa w języku kaszubskim. Eucharystii przewodniczył o. Marek Dettlaff, pracujący w Wilnie franciszkanin rodem z Pucka, zaś kazanie wygłosił ks. Leszek Jażdżewski, duszpasterz środowisk kaszubskich z Gdańska.