Modlitwa i zmienianie świata. Oazowy Dzień Wspólnoty Ruchu Światło-Życie

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 11.07.2022 20:53

Trzy grupy spotkały się w Lipiu na pierwszym tegorocznym wakacyjnym dniu wspólnoty dla uczestników rekolekcji Ruchu Światło-Życie.

Modlitwa i zmienianie świata. Oazowy Dzień Wspólnoty Ruchu Światło-Życie Przedstawiając się, grupy prezentowały znak i piosenkę, które najlepiej oddawały przeżywane treści. Karolina Pawłowska /Foto Gość

Oaza Dzieci Bożych II stopnia i oaza Nowej Drogi przeżywają swoje letnie rekolekcje w Gościnie. W gościnnych progach domu sióstr ze Wspólnoty Dzieci Łaski Bożej ćwiczenia formacyjne odbywają uczestnicy Oazy Nowego Życia II stopnia. W Lipiu, w kolebce Ruchu w diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej, spotkali się 13. dnia rekolekcji, żeby wspólnie przeżywać Zesłanie Ducha Świętego. A także opowiedzieć sobie nawzajem, co przeżyli i czego się nauczyli za pomocą przygotowanych scenek, wspólnie ułożonych piosenek i przygotowanych znaków. A także świadectw złożonych wobec rówieśników.

- Miałam taki moment w życiu, kiedy pomyślałam, że już nie będę jeździć na oazy. Przyjechałam tu jednak z nurtującymi mnie pytaniami. I każdego dnia rekolekcji dostawałam na nie odpowiedź, która pomagała mi poznać, jakie jest moje powołanie. Przekonałam się, że Bóg jest z nami, wspiera nas w trudnościach. Nie wiem, jaką wymyślił dla mnie drogę, ale ufam Mu - mówi 18-letnia Ala ze Słupska.

Jej koleżanka Marysia przyznaje, że siła jest we wspólnocie. W niej łatwiej budować swoją wiarę. Ale oaza pozwala też odkryć, jak ważne jest sam na sam z Bogiem. - Łatwiej we wspólnocie, bo daje nam wsparcie w drodze do świętości. Ale podczas oazy było sporo czasu, który spędzaliśmy w samotności. Chodziłam po polu czy lesie i kiedy uświadamiałam sobie, że nie ma obok mnie ludzi, ogarniał mnie strach. Kiedy docierało do mnie, że Bóg jest ze mną, strach mnie opuszczał. Takie chwile w życiu skupienia na samym Bogu, kiedy nic nas nie rozprasza, są bardzo potrzebne - dodaje nastolatka z Piły.

Siostra Monika Grabek przyznaje, że oaza to więcej niż wakacyjny wypoczynek. - Cały system stworzony przez ks. Franciszka Blachnickiego jest spójny, aż trudno uwierzyć, że mógł to opracować jeden człowiek. Najpierw poznaje człowiek siebie, potem odkrywa Jezusa. My właśnie na drugim stopniu Oazy Nowego Życia jesteśmy jak Izraelici. Przechodzimy ze śmierci do życia, z grzechu do wolności. Wchodzimy w głąb, próbujemy zmierzyć się z własnymi słabościami. Kolejne stopnie pomagają odkrywać swoje miejsce w Kościele i zapraszają do dzielenia się wiarą z innymi. To się nie odbywa przez tydzień czy dwa, ale w oazie się rośnie - mówi.

A moderator Oazy Dzieci Bożych dodaje: - Charyzmat Ruchu trafia idealnie w czas popandemiczny ze swoją propozycją budowania relacji. Nawiązywanie ich z rówieśnikami, z moderatorami, animatorami, z Panem Bogiem jest bezcenne. Przymusowe bycie online uświadomiło dzieciom, jakie to ważne. Okazuje się, że nie potrzeba telefonów, "internetów", wystarczą bycie ze sobą, zabawa, radość - ks. Wojtek Pawlak wyjaśnia oazowy fenomen.

Do Lipia przyjechał również bp Krzysztof Zadarko, który przewodniczył Mszy św. dla uczestników dnia wspólnoty i gości. Podpowiadał oazowiczom, by szukali wzoru postępowania u patronującego dniowi św. Benedykta. - Podsumował swoje życie regułą: ora et labora, co znaczy "módl się i pracuj". Chciałbym, żebyście spróbowali definiować swoje życie, znaleźć jakieś najważniejsze zdanie, które was określi, nazwie, pomoże iść przez życie. Wokół nas dzieje się dużo rzeczy, które mogą przypominać czasy Benedykta. Można utonąć w masie propozycji, które daje internet, a jak rzadko można znaleźć tam receptę na życie, żeby się nie pogubić, nie stracić orientacji, nie zmarnować życia... - mówił bp Zadarko.

Wskazywał, że benedyktyńska zasada wprowadza w życie porządek. - Wszystko zaczyna się od modlitwy. Na oazie tej modlitwy jest dużo, bo ona otwiera uszy na głos Boga. W dobie treści płynących z internetu traci się słuch. Rekolekcje są po to, by odkryć w sobie głos Boga. A to dokonuje się w pierwszym rzędzie na modlitwie, w czytaniu i słuchaniu słowa Bożego, w jego medytowaniu. Dzień jest zmarnowany, gdy nie słyszymy Boga, gdy nie otwieramy chociaż jednej strony Pisma Świętego - zauważył.

Od modlitwy trzeba przejść do pracy, która nie pozwala człowiekowi zgnuśnieć, zepsuć się. -  Labora oznacza odkrycie Boga, który nie chce, żebyśmy byli statystami, widzami, recenzentami. Zaprasza, żebyśmy razem z Nim budowali świat. Benedykt uczy nas, że trzeba połączyć miłość odkrywaną na modlitwie z codziennymi obowiązkami - podkreślał biskup i zachęcał, by nie poddawać się zwątpieniu, nawet gdy opowiedzenie się za wiarą oznacza pozorną konieczność rezygnowania z czegoś.

- Pewnie przeżyliście to już, kiedy na przykład w niedzielę widzicie, że wielu z waszych kolegów i koleżanek nie ma w kościele, bo wylegują się w łóżkach. I może rodzą się w was takie pytania, jakie postawili apostołowie Panu Jezusowi: "A co my będziemy z tego mieli?". Co będziemy mieli z tego, że jedziemy na oazę, że przychodzimy do kościoła, że przystępujemy do spowiedzi świętej? Jedyna sensowna, najmądrzejsza odpowiedź jest taka, że będziecie mieli coraz więcej Bożej miłości w sercu, która stopniowo i jednoznacznie odsłania przed nami tajemnicę życia - dodał bp Zadarko.