Trudno sobie wyobrazić kancelarię kurii czy katedralną zakrystię bez sióstr pallotynek. To oczywiście tylko niewielki wycinek tego, co oznacza ich obecność w Koszalinie.
Zakonnice razem ze swoją przyjaciółką na modlitwie w kaplicy klasztornej.
ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość
Obecność ta trwa od 50 lat. Siostry przyszły tu bowiem razem z diecezją. Historia ich koszalińskich początków, spisana pieczołowicie w zachowanej do dzisiaj kronice, jest nie tylko nieocenionym i często zaskakującym świadectwem tego, jakim wyzwaniem bywa życie zakonne, ale także niezwykle cennym śladem początków diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej.
Natomiast wspomnienia tych, którzy zetknęli się z siostrami w minionym półwieczu, pokazują, jak wielką siłę ma apostolstwo, które nie musi być spektakularne, żeby trafiło do ludzkiego serca.
Dostępne jest 6% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.