Bóg potrzebuje naszego pierwszego kroku

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 05.09.2022 07:30

- Kto jest Królem? Jezus! Kto jest Panem? Jezus! - skandowali słupszczanie w kilkukilometrowym marszu, śpiewając i błogosławiąc tym, którzy zostali w domach.

Bóg potrzebuje naszego pierwszego kroku Słupszczanie po raz 10. przeszli w Marszu dla Jezusa. Karolina Pawłowska /Foto Gość

Jest to dziesiąty, jubileuszowy Marsz dla Jezusa, który zorganizowano w mieście nad Słupią.

- Nasz jedyny cel to uwielbienie Jezusa. Zaczynając nie spodziewaliśmy się, że będzie to trwałe, że będzie się rozwijać. Okazało się, że dla wielu ludzi to ważne, żeby wyjść na ulicę, z radością zamanifestować wierność Jezusowi - cieszy się Piotr Borowiec ze Wspólnoty św. Krzysztofa Szkoły Nowej Ewangelizacji, która organizuje wydarzenie.

Także tego niedzielnego popołudnia nie zabrakło chętnych do podążenia w rozśpiewanym orszaku, który wyruszył z sanktuarium św. Józefa. Co ciekawe, w miarę pokonywania kolejnych kilometrów uczestników przybywało.

- Uważamy, że w tych trudnych czasach, w naszym zabieganiu, trzeba stanąć i świadczyć, że Jezus żyje – nie ma wątpliwości Beata Lange-Juchum. Jest przekonana, że właśnie trudne doświadczenia powinny motywować do jeszcze intensywniejszego dawania świadectwa wiary. - To zadanie nie tylko misjonarzy wyjeżdżających gdzieś daleko. Przeciwnie. Tutaj, teraz, na ulicy, w pracy, a nawet bywa, że we własnym domu. Wiele osób jest dzisiaj w najlepszym przypadku obojętnych na nasze świadectwo, a zdarza się, że reagują kpiną. Mnie i koleżankę w pracy wiele osób uważało po prostu za… nawiedzone. Dzisiaj przychodzą prosić o modlitwę, bo mają coś trudnego, proszą o błogosławieństwo. To pierwszy krok - mówi.

- Z tym wychodzeniem na ulicę jest podobnie. Trzeba się ruszyć. Ludzie z okien wyglądają, przyglądają się nam, czasami odmachają, a niektórzy dołączają do nas. Idąc przez miasto, wszystkim im błogosławimy – opowiada ewangelizatorka, rozdając mijanym przechodniom chorągiewki z hasłem „Jezus żyje”.  

W rozśpiewanym korowodzie szedł również bp Krzysztof Zadarko, który wcześniej przewodniczył Mszy św. rozpoczynającej wydarzenie.

- To nie tylko spacer, ale wielkie świadectwo naszej wiary i ufności. Pomimo tego, co się wokół nas dzieje, wojny za naszą wschodnią granicą, pomimo inflacji, trudnej jesieni i zimy przed nami, musimy zachować w naszych sercach ducha Bożego, który przeprowadzi nas przez najtrudniejsze rzeczy. Tak jak przeprowadził Żydów przez Morze Czerwone. Nie bójmy się głośno powiedzieć: „Chwała Panu!” - zachęcał uczestników marszu.

Towarzyszący na ostatnich metrach biskupowi mężczyzna dał piękne świadectwo. Opowiedział o swoim sierpniowym wędrowaniu na Jasną Górę. Po raz pierwszy towarzyszył mu dorosły syn. Owocem pielgrzymowania było nawrócenie mężczyzny i jego pierwsza po wielu latach spowiedź. 

- Bóg potrzebuje od nas tylko tego pierwszego kroku - mówił bp Zadarko pod kościołem Najświętszego Serca Jezusowego, gdzie zakończyło się słupskie maszerowanie.

- Trzeba nieustannie oddawać Mu także tych, którzy o Nim nie wiedzą, albo o Nim zapomnieli, albo utonęli w doczesności, w materialnym stylu życia. Jak mówi o nich dzisiejsza Ewangelia: rozpoczęli budowanie wieży, ale skończyło się na blamażu, na kompromitacji. Tak może stać się z każdym życiorysem, jeśli postawi się tylko na to, co doczesne – dodał, oddając Bogu miasto j jego mieszkańców.