Tysiące ludzi, setki spotkań, kilkanaście uchwał. Już same liczby związane z synodem wiele mówią o rozmachu tego przedsięwzięcia duszpasterskiego.
Po Mszy św. w katedrze, w auli WSD odbyła się ostatnia sesja.
ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość
Synod trwał ponad 5 lat. – Jestem szczęśliwy, że się odbył – przyznał bp Edward Dajczak na konferencji prasowej przed jego uroczystym zakończeniem.
– To, co uczyniliśmy do tej pory, jest wielkim preludium przed tym wszystkim, co może i powinno się teraz stać. Mieliśmy odwagę poszukiwania dróg, Jego dróg, nie naszych, bo to jest Jego Kościół – powiedział biskup, rozpoczynając w katedrze Eucharystię wieńczącą synod.
Potrzeba odwagi
– Kościół ma nauczyć ludzi odwagi wypływania na głębię – mówił biskup w homilii podczas Mszy św. na zakończenie synodu. – Kiedy będziemy stali przy brzegu, nigdzie nie dotrzemy. Droga jest naszym zadaniem. „Zwolennicy tej drogi” – to pierwsza nazwa uczniów Jezusa – mówił biskup, nawiązując do znaczenia słowa „synod” (z gr. „wspólna droga”). – A droga niesie niespodzianki, sprawia, że z tym, co niesiemy w sercu, trzeba przygotować się na różne okoliczności – mówił bp Dajczak, przypominając zapewnienie Jezusa o tym, że zawsze będzie ze swoimi uczniami.
Dostępne jest 30% treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.