Szczecinek bez białych habitów

Karolina Pawłowska Karolina Pawłowska

publikacja 13.02.2023 23:03

Po blisko 80 latach pracy na rzecz lokalnej społeczności niepokalanki kończą swoją posługę w mieście. Powodem są braki personalne.

Szczecinek bez białych habitów Szczecineckie niepokalanki przy znajdującym się w klasztorze oknie życia. ks. Wojciech Parfianowicz /Foto Gość

O tej trudnej dla zgromadzenia, ale i mieszkańców Szczecinka decyzji poinformowała przełożona generalna Zgromadzenia Sióstr Niepokalanego Poczęcia NMP.

W liście skierowanym do parafian, mieszkańców Szczecinka i przyjaciół klasztoru informuje o terminach, przyczynach decyzji oraz dziękuje za wsparcie wyrażane w listach i modlitwach.

- Nigdy nie żałowałyśmy, że biały habit wpisał się w historię Szczecinka, a klasztor na ul. Kościuszki 30 stał się w wielu wymiarach domem dla wszystkich potrzebujących pomocy, rozmowy, opieki, wiedzy, wiary, zrozumienia czy ciepłego posiłku. Dom zawsze otwarty i wsłuchujący się w potrzeby środowiska i wychodzący im naprzeciw. Mieszkańcy również służyli wsparciem klasztorowi. Tak powstała serdeczna więź, która umożliwiała owocne funkcjonowanie domu. To, że dom mógł istnieć aż dotąd, mimo kryzysu powołań, z którym od kilku lat zmaga się nasze Zgromadzenie, to w dużym stopniu zasługa życzliwości i bezinteresownej pomocy różnych ludzi - pisze s. Leticia Skura, przypominając historię szczecineckiego klasztoru, która zaczęła się w sierpniowy wieczór 1945 r., gdy na dworcu kolejowym pełnym radzieckich żołnierzy wysiadła s. Krysta Szembek, wybitna polska etnografka i pedagog, prawnuczka Aleksandra Fredry.

W domu z czerwonej cegły niepokalanki zamieszkały 10 października tego samego roku i razem z repatriantami zaczęły budować szczecinecką społeczność. Pomagały tworzyć szkoły, w których też uczyły; katechizując przemierzały (nierzadko na piechotę) okoliczne wsie. Prowadziły przedszkole i kursy katechetyczne, wspierały materialnie i duchowo wszystkich potrzebujących pomocy, wygnanych z rodzinnych stron. Od pięciu lat w klasztorze działa okno życia. To znamienne, bo w domu, który dostały niepokalanki, przed wojną niemiecka lekarka dokonywała aborcji.

- Niełatwo jest odchodzić z miejsca, z którym wiąże się całe bogactwo wspomnień obejmujących 77 lat. Doceniamy trud naszych poprzedniczek i ogromny wkład ludzkiej życzliwości. Mury naszego klasztoru są nasączone modlitwą ofiarowaną za mieszkańców Szczecinka. Dobro nigdy nie ginie, lecz przynosi obfite owoce. Dziękujemy Bogu, że miałyśmy swój wkład w różnorodny rozwój Szczecinka i życie jego mieszkańców - przyznaje przełożona generalna.

Niepokalanki zakończą swoją posługę nad jeziorem Trzesiecko w wakacje. To trudna decyzja zarówno dla zgromadzenia, jak i dla mieszkańców Szczecinka, którzy na napływające od jakiegoś czasu niepokojące informacje dawali odpowiedź w modlitwie, listach i licznych wyrazach wdzięczności.

- Stanowią one piękne świadectwo zaangażowania sióstr i wielowymiarowej troski o ludzi. Jesteśmy wdzięczne Bogu za to, że dom tak dobrze zapisał się w ludzkiej pamięci - dziękuje za to wsparcie s. Skura. 

Dom będzie należał do diecezjalnej Caritas, która też przejmie część zadań niepokalanek: opiekę nad oknem życia oraz świetlicę, która od dwóch lat już działa pod caritasowskimi skrzydłami.

Przez 77 lat szczecineckiego klasztoru w jego murach mieszkało i służyło mieszkańcom ponad sto sióstr, którym przewodniczyło 18 przełożonych.