W kaplicy i w lesie

Katarzyna Matejek Katarzyna Matejek

publikacja 05.07.2023 10:13

30 ministrantów bierze udział w letnich rekolekcjach w Koszalinie i polanowskim lesie.

W kaplicy i w lesie Grupa ministrantów podczas rekolekcji w Centrum Edukacyjno-Formacyjnym. Katarzyna Matejek /Foto Gość

Z dwóch części – formacyjnej i survivalowej – składają się 8-dniowe rekolekcje dla ministrantów rozpoczęte w 1 lipca w koszalińskim CEF. Przybyło na nie ponad 30 chłopców z różnych stron diecezji, m.in. Koszalina, Kołobrzegu, Piły, Parsęcka, Grzmiącej, Człopy, Krzemieniewa, Przeradzi, Rąbina.

Pierwsze pięć dni to formacja liturgiczna, nad którą czuwają kapłani, diakon oraz klerycy z pobliskiego WSD. Nie brakuje zajęć sportowych pod okiem ks. Piotra Towarnickiego. 6 lipca grupa wyjeżdża w okolice Polanowa, by dołączyć do leśnego obozu harcerzy ZHR.

– Tę część rekolekcji chcemy przeżyć jako swojego rodzaju szkołę męskości – mówi ks. Krzysztof Szumilas, diecezjalny duszpasterz młodzieży. Jak zauważa, większość chłopców jest zainteresowana survivalowym wyzwaniem, choć są i tacy, którzy mają obawy. – Młode pokolenie jest często wyręczane przez dorosłych. Mamy nadzieję, że po tych rekolekcjach będą bardziej samodzielni.

Duża grupa to ministranci o krótkim stażu i potrzebują formacji liturgicznej niemal od postaw, jak choćby poznania nazw akcesoriów używanych przy ołtarzu. Podczas rekolekcji mają możliwość służby w różnych warunkach – w kościele parafialnym w Koszalinie, w kaplicy rekolekcyjnej w zamkniętej grupie, w WSD z inną grupą rekolekcyjną i wreszcie Mszy polowej w lesie. – Służba przy ołtarzu jest zarazem przywilejem, ale też zobowiązaniem do dawania świadectwa wiary – mówi ks. Szumilas.

W kaplicy i w lesie   Pomysłowość ma znaczenie nawet podczas ustawek do zbiorowego zdjęcia. Katarzyna Matejek /Foto Gość

Ks. Markowi Mazgajowi, neoprezbiterowi z parafii św. Krzysztofa w Szczecinku, zależy by ministranci rozumieli, że biorą udział w misterium. – Chcemy im przekazać, że Eucharystia jest świętością, bo tego wyczucia niektórym brakuje – mówi dając za przykład rozmowy i luźne zachowanie w kaplicy, nawet brak przyklęknięcia w momencie wejścia do kościoła. – Proste gesty, utrzymywanie postaw, jak choćby trzymanie rąk złożonych przez całą liturgię, nie są dla nich oczywiste.

Jak mówi neoprezbiter, ministrancka dyscyplina jest ważna, bo przekłada się na przeżywanie liturgii przez wszystkich jej uczestników. – Zachowanie ministranta może pomagać ludziom, o ile on sam modli się, zachowuje dyscyplinę, wskazując tym samym, że na ołtarzu dokonuje się coś ważnego. I odwrotnie, może ludzi rozpraszać, zakłócić misterium

Funkcjonowanie chłopców z różnych miejscowości i w różnym wieku (8–17 lat) przez tydzień w dużej grupie nie jest łatwe, ponadto jedni są ministrantami zaledwie od miesiąca, a inni mają za sobą niemal dekadę doświadczenia. W integracji pomagają im sport, warsztaty, rekreacja, wyjazdy. Wielu z nich podkreśla, że dobrą atmosferę pomagają tu stworzyć księża. – To jest fajne, że nie siedzą sami ze sobą, ale są z nami, możemy podejść, porozmawiać. Dobrze nam doradzają – ocenia 12-letni Szymon z parafii pw. Św. Rafała Kalinowskiego Piły i, jak dodaje, myśli czasem o tym, by też zostać księdzem.

Razem z Szymonem na rekolekcje przyjechała spora grupa kolegów z parafii. Niektórzy, jak 11-latkowie Mateusz i Filip, zapewniają, że na ministranturę zdecydowali, bo w pewnym momencie coś ich pociągnęło do tej decyzji. Innych, jak Szymona, nie deprymuje to, że dał się po prostu namówić mamie. Chłopcy o dłuższym stażu mówią już o niemałym doświadczeniu – np. 8 lat służby przy ołtarzu sprawiło, że Korneliusz nauczył się nie stresować, gdy coś mu nie wyjdzie. – Ostatnio w złym momencie zadzwoniłem dzwonkami i chociaż od razu zrobiłem się czerwony, to zaraz oceniłem, że dalej wszystko idzie dobrze: ludzie uklęknęli, nic złego się nie stało. Wiem, że trzeba takie wpadki zostawiać za sobą, iść dalej – mówi 13-latek.

Janek z Krzemieniewa dodaje, że trzeba nie tylko wszystko dobrze wykonać, ale też zwracać uwagę na słowo Boże i na to, że kapłan zastępuje we Mszy św. Pana Jezusa. Jego koledze Maćkowi konieczność bycia skupionym podczas liturgii pomaga w innych sytuacjach, np. w szkole.

8 lat ministrantury to dla Krzysztofa z Koczały i Grzegorza z Trzebiechowa lekcja zrozumienia, kim są Bóg, drugi człowiek, Kościół. – Lubię być ministrantem, bo jestem wtedy bliżej Pana Jezusa i dużo się uczę – dodaje 10-letni Oskar z Parsęcka. Podobnie uważa Jakub z Przeradzi. Chłopcom podoba się też, że na rekolekcjach nie brakuje sportu, nie tylko tego na Playstation, ale w realnych rozgrywkach.