Gdyby mu się udało, byłby pierwszym człowiekiem, który tego dokonał. Niestety, Morze Bałtyckie znów okazało się silniejsze niż pływak.
Bartłomiej Kubkowski informuje o konieczności przerwania próby.
Instagram/b.kubkowski
Przed rokiem koszalinianin wystartował z Kołobrzegu i podążał w kierunku szwedzkiego wybrzeża. Podobnie jak w tym roku zatrzymały go silne prądy morskie na 50 km od celu. Po 32 godzinach i 30 minutach za namową kapitana zrezygnował z ukończenia swojej próby.
Tym razem obrał przeciwny kierunek. Wyruszając ze Szwecji, miał przed sobą 170 km morderczego zadania. Mimo awarii towarzyszącej mu jednostki i nierozpieszczającej pogody, m.in. deszczu ze śniegiem, wydawało się, że tym razem pływak zrealizuje swoje wielkie marzenie. Rozwiało się ono jednak na 40 km od kołobrzeskiego brzegu. – Jestem po 40 godzinach walki z Bałtykiem. Niestety, 2:0 dla niego. Ale ja się nie poddaję. Na pewno w 2024 r. znów mnie tu zobaczycie i zrobię wszystko, by ten cel zrealizować – zapewnił wyczynowiec na swoim instagramowym koncie. Mimo porażki w wodzie Bartłomiej Kubkowski osiągnął cel charytatywny. Pływak swoje mordercze wyzwanie realizuje dla dzieci walczących z nowotworami. Planował zebrać 200 tys. zł. Ten cel osiągnął. W chwili przerwania próby na liczniku internetowej zbiórki było ponad 277 tys. zł.
To dla nas sygnał, że cenisz rzetelne dziennikarstwo jakościowe. Czytaj, oglądaj i słuchaj nas bez ograniczeń.